sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 10

         No i nadeszła ta straszna chwila jej ślub z Sasuke. Stała przed drzwiami do wielkiej kaplicy domyślając się że po drugiej stronie drzwi stoi jej przyszły mąż. Nie miała z nim miło spędzonych chwil. Jest zmuszona do ślubu. Nikt a już na pewno nie Sasuke pytał o jej zdanie. Jej poprzednie życie w klasztorze może i nie było wspaniałe, ale chociaż nikt jej nigdy tam nie uderzył. Wiedziała także że noc poślubna jej nie ominie. Tego bała się najbardziej. Zawsze marzyła o księciu z bajki który będzie ją szanował, rozumiał i traktował jak na kobietę przystało. Wymarzyła sobie swój pierwszy raz z miłości, z osobą którą kocha i podziwia, z jej ukochanym Jednak jej pierwszy raz z Sasuke nie był tak jak ona by sobie to wymarzyła. Wzięła głęboki wdech i wydech kiedy usłyszała marsz weselny. Przed nią otworzyły się ogromne drzwi. W głębi kaplicy za uwarzyła wiele osobistości ich kraju, parę zakonnic z jej klasztoru które wiedziały o jej przymuszonym narzeczeństwie, a teraz ślubie.

Postawiła pierwszy niepewnie krok ,a potem drugi już pewniej. Marsz weselny zaczął wydobywać się zwiastując przybycie panny młodej. Przy ołtarzu zobaczyła stojącego tam Sasuke na sobie miał królewskie szaty ozdobione najróżniejszymi kamieniami, diamentami, i innymi świecidełkami które miały podkreślić jego pozycję i to kim jest w kraju. Złota korona  mieniła się na jego głowie. Sasuke był bardzo przystojnym mężczyzną ale nic do niego nie czuła. Była wprost zmuszona do tego co teraz tu robi. Nie bardzo się z tego cieszyła, ale nie miała nic do gadania. Ustała przed ołtarzem na przeciwko Sasuke a muzyka ucichła. Welon zakrywający do tej pory jej twarz był odgarnięty do tyłu przez Sasuke i teraz można było dostrzec jej twarz. Posiadała nieziemską urodę jak mówiło wielu. Ni jeden mężczyzna chciał by ją mieć dla siebie. Patrzyła chwilę na Sasuke po czym odwrócili się ku ołtarzowi w stronę kapłana.
-Zgromadziliśmy się tutaj aby połączyć węzłem małżeńskim tu oto stojącą parę zakochanych. Czy jest ktoś kto chciał by się sprzeciwić temu związkowi.

No oczywiście nikt się nawet nie śmiał odezwać czy kichnąć. Wiedzieli że wściekłość króla mogła by ich doprowadzić na szubienicę. Wszyscy tępo wpatrywali się w nich, a gdzie nie gdzie można było usłyszeć ciche szepty ludzi.

Ceremonia toczyła się dalej bez żadnych zbędnych opóźnień, a ona stała tam nie mogąc nic na to poradzić i znikąd pomocy. Co według tego paktu miało oznaczać małżeństwo? Miłość czy przymuszenie. Według Sakury było to przymuszenie. Mogła być szczęśliwa u boku swojej mentorki Tsunade. Mogła czuć się spokojnie i oddawać codziennym modlitwom klasztorze.
-Czy ty Sasuke Uchiha zgadzasz się  pojąc tą oto pannę za żonę i ślubować jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że jej nie opuścisz aż do śmierci.
- Tak- szybka odpowiedź wypadła z ust króla. Jak zwykle zdecydowany wiedział czego chce w przeciwieństwie do niej. Wiedziała że popełnia ogromny błąd, a przede wszystkim grzech wobec Boga ślubując  obcemu jej mężczyźnie który zmusza ją do ślubu miłość i wierność chociaż to nie była prawda- krzywoprzysieństwo
-A, czy ty Sakuro zgadzasz się  pojąc tą oto pannę za żonę i ślubować jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że jej nie opuścisz aż do śmierci.
Nastała chwila ciszy i wahania. Przecież czemu się tak zastanawiała skoro tak czy tak nie ma wyboru. Każdy z wytchnieniem oczekiwał jej odpowiedzi. Poczuła teraz na sobie srogi wzrok Sasuke. Wiedziała ze to nie wróży nic dobrego jeśli jeszcze chwilę będzie zwlekać, nie chciała znów przyjąć na siebie tyle bolesnych ciosów. Bała się jaka kara może na nią czekać.
-Tak- wyjąkała smutno i cicho. Jej głos był przepełniony żalem. Męczarni ciąg dalszy. Nie mogła uwierzyć, że dopuściła się zdrady wobec Boga. Może jej to wybaczy. Czasami miała ochotę wziąć jakiś ostry miecz i przebić się nim nie czując już strachu i bólu przed światem- przed Sasuke.
-Więc ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się pocałować. To było najgorsze. Widziała jak powoli robi krok w jej stronę i odgarnia welon odsłaniając jej twarz. Zielone oczy uważnie śledziły każdy jego ruch. Ujął jej twarz w swoje ręce i lekko przyłożył swoje usta do jej. Gdy poczuł że nie oddaje pocałunków lekko uściślił jej twarz w swoich rękach. Zrozumiała aluzję. Całuj i się nie sprzeciwiaj bo będzie źle. Lekko zaczęła oddawać nieśmiałe pocałunki.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz