Sasuke już od ponad godziny wpatruje się w
śpiącą Sakurę i regularnie co pięć minut całuję ją w czoło.
Miał nadzieję ze się może obudzi i powtórzą tą
pamiętna dzisiejsza noc, ale nieee Sakura spała jak zarżnięta.
Zbliżała się pora śniadania. Sasuke lekko
szturchnął dziewczynę w ramie a ta nic.
Dzisiaj planował dla nich wycieczkę. Pocałował
różowo-włoso w usta budząc ją tym samym. Uchyliła swe
powieki i od razu natarczywe wspomnienia
do niej wróciły.
-Kochanie idź się przygotować bo zaraz
wyruszamy na śniadanie. Uśmiechnął się do niej i mrugnął okiem.
Sakura wstała z łóżka obwijając się
kołdrą bo była goła. Weszła do łazienki i wzięła kąpiel w olejkach o zapachu
różanym oraz wiśni. To były jej dwa
ulubione zapachy. Kochała wiśnie jak i zarówno różę, ale tylko te nie liczne
róże czerwone, żółte czy białe były pospolite
i można było je mieć kiedy się chce, ale róże koloru czarnego to nieliczność.
Symbolizowały niezależność i czystość.
Owinięta w czarny ręcznik, poszła do garderoby nie wybierała nigdy sukni.
Brała pierwszą lepszą w tym przypadku była to
czerwona marszczona u dołu i z gorsetem na sznurki. Szybko
się w nią ubrała, rozczesała włosy i lekko
podmalowała. Wyszła z garderoby i od razu zauważyła czekającego
na nią Sasuke w pokoju. Wzięła go pod
ramię i wyszli do jadalni. Szli jak co dzień długim korytarzem i
kierowali się do drzwi jadalni. Weszli i
od razu skierowali się na swoje miejsca. Podczas posiłku Sasuke
masował jej udo ręką, ale jej to nie
przeszkadzało robił to zawsze podczas jakiegokolwiek posiłku. Przestała
już to tak odczuwać. Po zjedzonym
posiłku chłopak powiedział jej że się spotkają zaraz pod pałacem. Jak
powiedział tak i zrobiła. Przed ogromnym
zamkiem czekały na nią powóz. Jeden z służących podszedł do
niej i poprosił aby wsiadła. Zrobiła co
kazał i po chwili ruszyli. Powóz zaprzężony w konie był okrążony
strażami uzbrojonymi po zęby. Nie ma co książę
zadbał o jej bezpieczeństwo. Dojechali. Wysiadła z powozu
i od razu dostrzegła mury ogromnego Koloseum.
Coś się kroiło i dobrze o tym wiedziała. Została poprowadzona
na miejsce dla króla. Zauważyła tam siedzącego
Sasuke i patrzącego na plac w dole. Gdy jakiś człowiek szepnął
mu coś na ucho wstał szybko i się
odwrócił.
-Sakura kotku jak podróż.
Zapytał głupio. Nie była, aż taka długa żeby o
coś takiego spytać. Rozejrzała się dookoła. Dwa wielkie
trony tuż przy barierce obok nich stała
czwórka uzbrojonych straży stojąca na baczność. Całość była przysłonięta
dachem z desek i wymalowanych na nim
różnych rodzajów broń. Sasuke podszedł do niej i złapał za dłoń.
Uśmiechała się mimo woli, gdy pokłonił
się nisko i ucałował jej rękę. Poprowadził ją do stojących dwóch tronów.
Usiadła na jednym i się przeraziła. Na
arenie walczyło dwóch uzbrojonych mężczyzn. Mogła się domyślić po co
ona tu jest. Sasuke zabrał ją specjalnie
na wali gladiatorów. Nie lubiła według nich tego sportu polegającego na zabiciu
innego człowieka. Od śmierci własnych rodziców panicznie boi się widoków
zabijania,
a co dopiero jak ona by to miała zrobić.
Siedziała jak na szpilkach oglądając wali. Wojownik w czarnej zbroi
powalił przeciwnika. Spojrzał w kierunku
władcy. Ten podszedł do barierki uniósł kciuk do góry i raptownie
go opuścił. Gladiator wbił miecz głęboko w
brzuch drugiego wojownika. Odwrócił się ukłonił w ich stronę i
zszedł z areny. Widziała jak żołnierze
ciągną zwłoki mężczyzny po piachu jak zwykłą ścierkę. Z oczu jej popłynęły łzy.
Skuliła się nie znacznie i płakała. Sasuke
widząc to wiedział co się dzieje jednak jak by teraz wyszła zostało by to
uznane za obrazę i by ją zabito bez ze
względu na jego wolę. Podszedł do niej. Uniósł je ciało i posadził sobie na
kolana głaszcząc po włosach i szepcząc
uspokajające słówka. Wtuliła się w niego mocno i płakała na jego klatkę
piersiową. Słowa i gesty kruczowłosego
nieznacznie ją uspokoiły. Nie mogła już więcej patrzeć na te walki.
*
Pan Itachiego i reszty niewolników dostał ofertę, aby oni to
zabawiali króla podczas jednych z walk na Koloseum.
Niezmiernie się z tego cieszył. Dostanie za to kupę kasy choć jego ludzie nie
przeżyją w walce z bardzo dobrze
uzbrojonymi ludźmi. Ale cóż mówi się trudno kasa to kasa, a w tych
czasach o to ciężko.
Itachi stał prze wielkimi bramami prowadzącymi na arenę. Razem z innymi stoczą
dziś walkę z
której najprawdopodobniej zabiją, ale i tak ten los czeka ich prędzej czy
później. Kolejka ludzi powoli się
zmieszała i nadeszła ich kolej. Całą drużyną wyszli na pokrytą piachem scenę na
której z łatwością można było stracić życie. Na początku poraziło ich ostre
światło, lecz już po chwili
usłyszeli tysiące wrzasków. Każdy z nich miał na twarzy maskę, kolczugę,
naramienniki i kolczatkę. Nie byli
zbyt uzbrojeni, ale na większe szczęście nie mieli co liczyć. Tuz potem
dostrzegli swoich przeciwników. Każdy z niebezpieczną
bronią i po dwóch na każdego z nich. Mieli niezwykłe uzbrojenie. Musieli wygrać
wiele walk. Itachi spojrzał
nienawistnym wzrokiem na księcia i dostrzegł na jego kolanach drobną
różowo-włosą kobietę. Podniosła się
powoli i odwróciła wzrok ku niemu pewnie wyczuła ze ją obserwuje. Z daleka było
widać jej intensywnie
zielone oczy połyskujące we łzach. Płakała. Zastanawiał się dlaczego. Była tak
łudząco podobna do kobiety tej z jego snu. Pochłaniał ją wzrokiem całą. Jasna
cera długie różowe włosy i te duże iskrzące się od łez zielone oczy, które w
tej chwili pilnie także mu się przyglądały, jednak nie miał dłużej okazji na dogłębniejsze
badanie jej wyglądu gdyż usłyszał rozpoczęcie walki.
Dwóch wielkich, muskularnych mężczyzn natarło na niego odpierał ich atakiem
dwoma mieczami.
Spojrzał na swoja grupę ledwo co się trzymali na nogach, jednak wielu już
poległo postanowił
szybciej skończyć swoja walkę i im pomóc. Szybkim ruchem rozciął jednemu brzuch,
a flaki jego
wypadły na ziemię. Kałuża krwi rozlała się po nogach karo-okiego. Szybko
natarł na drugiego
osłaniając skutecznie się przed jego atakami. Wiedział, że musi zabijać, aby
żyć, aby się zemścić.
Szybki ruch mieczem i głowa jego drugiego przeciwnika poturlała się pod łapy
lwa na łańcuchu
przygwożdżonego do ściany areny. Pobiegł szybko do następnego i od tyłu niczemu
się nie spodziewającemu
gladiatorowi wbił miecz. Został zaatakowany przez innego, lecz nie możne się
teraz poddać zabijał po kolei
przeciwników chroniąc swoich przyjaciół. Jego ubranie było całe we krwi
innych wojowników, a na ciele
miał tylko nieliczne rozcięcia. Jego zespól uwierzył w zwycięstwo i
zaczęli intensywniej walczyć wygrywając.
Gdy się zdawało, że to koniec z łańcuchów spuszczono wygłodniałe lwy. Itachi
starał się jak mógł. Jeden z
pięciu rzucił się na niego przewracając. Myślał że to koniec, jednak lew
nagle przestał się szarpać i padł
na niego. Wyczołgał się z pod jego ciała i zauważył uśmiechającego się
czarno-skorego przyjaciela.
Uśmiechnął się i razem ruszyli na resztę. Było trudno jednak już po chwili
wszystkie lwy leżały martwe
z pięciu zostało ich trzech Itachi, Morino i Kenn.
*
Sakura patrzyła się z podziwem na czarno-włosego mężczyznę.
Pokonał tyle sam z małą pomocą. Zobaczyła w oku
Sasuke błysk. Zdjął ją delikatnie z kolan i stawiając na ziemi. Skierował
się z nią na ręku do wyjścia i poszli
długim ciemnym korytarzem słabo oświetlonym pochodniami. Wszędzie śmierdziało
wilgocią i stęchlizna.
Przechodzili koło lochów. Widziała w nich małe dzieci, starych i młodych
ludzi nie tylko mężczyzn, ale także
i kobiety. Zmartwił ja ten widok i przysporzył nowych łez dopływających
do oczu. Tuz przed wejściem
Sasuke postawił ją na ziemi nie odzywając się. Wziął ją ze rękę i weszli na
arenę z setka ludzi po czterech
stronach. Podeszli do zwycięzców na bezpieczną odległość i Sasuke zaczął
przemawiać:
-Bardzo dobrze walczycie, chciał bym abyście dołączyli do armii królewskiej i
przysięgli mi
oddanie oraz wierność. Spoglądała na każdego z trzech mężczyzn. Jeden wciąż się
w nią wpatrywał.
Sasuke ścisną jej rękę nerwowo ale nie mocno.
-Zdejmijcie hełmy- rozkazał Każdy z mężczyzn ściągną swój hełm, lecz tylko
jeden stał nie wzruszony
tym. Jednak zaraz zaczął go powoli zdejmować. Wszystkim ukazała się twarz
czarno-włosego mężczyzny
/***-potwornie podobnego do Sasuke. Niespodziewanie szybko odwrócił się
pociągnął niesamowicie mocno za rękę
dziewczyny i bez słowa udali się na dawne miejsce.
*
Itachi wciąż obserwował młodą dziewczynę podobnie jak ona
jego. Jego oczy nie potrafiły
oderwać od niej wzroku, nie interesowała go nawet reakcja młodego księcia.
Obserwował jej każdy najmniejszy ruch, czy gest, . Między nimi powstała więź wzrokowa.
którą przerwał Sasuke energicznie porywając dziewczynę
z areny. Nie mówiąc już nic udałem się do wyjścia gdzie czekali już na mnie
straże królewskie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz