czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 5


Sasuke już od ponad godziny wpatruje się w śpiącą Sakurę i regularnie co pięć minut całuję ją  w czoło. 
Miał nadzieję ze się może obudzi i powtórzą tą pamiętna dzisiejsza noc, ale nieee Sakura spała jak zarżnięta. 
Zbliżała się pora śniadania. Sasuke lekko szturchnął dziewczynę w ramie a ta nic. 
Dzisiaj planował dla nich wycieczkę. Pocałował różowo-włoso w usta budząc ją tym samym. Uchyliła swe
 powieki i od razu natarczywe wspomnienia do niej wróciły. 
-Kochanie idź się przygotować bo zaraz wyruszamy na śniadanie. Uśmiechnął się do niej i mrugnął okiem. 
Sakura wstała  z łóżka obwijając się kołdrą bo była goła. Weszła do łazienki i wzięła kąpiel w olejkach o zapachu
 różanym oraz wiśni. To były jej dwa ulubione zapachy. Kochała wiśnie jak i zarówno różę, ale tylko te nie liczne 
róże czerwone, żółte czy białe były pospolite i można było je mieć kiedy się chce, ale róże koloru czarnego to nieliczność. 
Symbolizowały niezależność i czystość. Owinięta w czarny ręcznik, poszła do garderoby nie wybierała nigdy sukni. 
Brała pierwszą lepszą w tym przypadku była to czerwona marszczona u dołu i z gorsetem na sznurki. Szybko 
się w nią ubrała, rozczesała włosy i lekko podmalowała. Wyszła z garderoby i od razu zauważyła czekającego
 na nią Sasuke w pokoju. Wzięła go pod ramię i wyszli do jadalni. Szli jak co dzień długim  korytarzem i
 kierowali się do drzwi jadalni. Weszli i od razu skierowali się na swoje miejsca. Podczas posiłku Sasuke 
masował jej udo ręką, ale jej to nie przeszkadzało robił to zawsze podczas jakiegokolwiek posiłku. Przestała
 już to tak odczuwać. Po zjedzonym posiłku chłopak powiedział jej że się spotkają zaraz pod pałacem. Jak
 powiedział tak i zrobiła. Przed ogromnym zamkiem czekały na nią powóz. Jeden z służących podszedł do
 niej i poprosił aby wsiadła. Zrobiła co kazał i po chwili ruszyli. Powóz zaprzężony w konie był okrążony 
strażami uzbrojonymi po zęby. Nie ma co książę zadbał o jej bezpieczeństwo. Dojechali. Wysiadła z powozu
 i od razu dostrzegła mury ogromnego Koloseum. Coś się kroiło i dobrze o tym wiedziała. Została poprowadzona 
na miejsce dla króla. Zauważyła tam siedzącego Sasuke i patrzącego na plac w dole. Gdy jakiś człowiek szepnął
 mu coś na ucho wstał szybko i się odwrócił. 
-Sakura kotku jak podróż. 
Zapytał głupio. Nie była, aż taka długa żeby o coś takiego spytać. Rozejrzała się dookoła. Dwa wielkie
 trony tuż przy barierce obok nich stała czwórka uzbrojonych straży stojąca na baczność. Całość była przysłonięta
 dachem z desek i wymalowanych na nim różnych rodzajów broń. Sasuke podszedł do niej i złapał za dłoń.
 Uśmiechała się mimo woli, gdy pokłonił się nisko i ucałował jej rękę. Poprowadził ją do stojących dwóch tronów. 
Usiadła na jednym  i się przeraziła. Na arenie walczyło dwóch uzbrojonych mężczyzn. Mogła się domyślić po co
 ona tu jest. Sasuke zabrał ją specjalnie na wali gladiatorów. Nie lubiła według nich tego sportu polegającego na zabiciu innego człowieka. Od śmierci własnych rodziców panicznie boi się widoków zabijania, 
a co dopiero jak ona by to miała zrobić. Siedziała jak na szpilkach oglądając wali. Wojownik w czarnej zbroi
 powalił przeciwnika. Spojrzał w kierunku władcy. Ten podszedł do barierki uniósł kciuk do góry i raptownie 
go opuścił. Gladiator wbił miecz głęboko w brzuch drugiego wojownika. Odwrócił się ukłonił w ich stronę i
 zszedł z areny. Widziała jak żołnierze ciągną zwłoki mężczyzny po piachu jak zwykłą ścierkę. Z oczu jej popłynęły łzy. 
Skuliła się nie znacznie i płakała. Sasuke widząc to wiedział co się dzieje jednak jak by teraz wyszła zostało by to
 uznane za obrazę i by ją zabito bez ze względu na jego wolę. Podszedł do niej. Uniósł je ciało i posadził sobie na 
kolana głaszcząc po włosach i szepcząc uspokajające słówka. Wtuliła się w niego mocno i płakała na jego klatkę
 piersiową. Słowa i gesty kruczowłosego nieznacznie ją uspokoiły. Nie mogła już więcej patrzeć na te walki. 
                                                            *

Pan Itachiego i reszty niewolników dostał ofertę, aby oni to zabawiali króla podczas jednych z walk na Koloseum. 
Niezmiernie się z tego cieszył. Dostanie za to kupę kasy choć jego ludzie nie przeżyją w walce z bardzo dobrze
 uzbrojonymi ludźmi. Ale cóż mówi się trudno kasa to kasa, a w tych czasach o to ciężko. 
Itachi stał prze wielkimi bramami prowadzącymi na arenę. Razem z innymi stoczą dziś walkę z 
której najprawdopodobniej zabiją, ale i tak ten los czeka ich prędzej czy później. Kolejka ludzi powoli się 
zmieszała i nadeszła ich kolej. Całą drużyną wyszli na pokrytą piachem scenę na której z łatwością można było stracić życie. Na początku poraziło ich ostre światło, lecz już po chwili 
usłyszeli tysiące wrzasków. Każdy z nich miał na twarzy maskę, kolczugę, naramienniki i kolczatkę. Nie byli
 zbyt uzbrojeni, ale na większe szczęście nie mieli co liczyć. Tuz potem dostrzegli swoich przeciwników. Każdy z niebezpieczną 
bronią i po dwóch na każdego z nich. Mieli niezwykłe uzbrojenie. Musieli wygrać wiele walk. Itachi spojrzał
 nienawistnym wzrokiem na księcia i dostrzegł na jego kolanach drobną różowo-włosą kobietę. Podniosła się 
powoli i odwróciła wzrok ku niemu pewnie wyczuła ze ją obserwuje. Z daleka było widać jej intensywnie
zielone oczy połyskujące we łzach. Płakała. Zastanawiał się dlaczego. Była tak łudząco podobna do kobiety tej z jego snu. Pochłaniał ją wzrokiem całą. Jasna cera długie różowe włosy i te duże iskrzące się od łez zielone oczy, które w tej chwili pilnie także mu się przyglądały,  jednak nie miał dłużej okazji na dogłębniejsze badanie jej wyglądu gdyż usłyszał rozpoczęcie walki. 
Dwóch wielkich, muskularnych mężczyzn natarło na niego odpierał ich atakiem dwoma mieczami. 
Spojrzał na swoja grupę ledwo co się trzymali na nogach, jednak wielu już poległo postanowił 
szybciej skończyć swoja walkę i im pomóc. Szybkim ruchem rozciął jednemu brzuch, a flaki jego
 wypadły na ziemię. Kałuża krwi rozlała się po nogach karo-okiego. Szybko natarł na drugiego 
osłaniając skutecznie się przed jego atakami. Wiedział, że musi zabijać, aby żyć, aby się zemścić. 
Szybki ruch mieczem i głowa jego drugiego przeciwnika poturlała się pod łapy lwa na łańcuchu 
przygwożdżonego do ściany areny. Pobiegł szybko do następnego i od tyłu niczemu się nie spodziewającemu 
gladiatorowi wbił miecz. Został zaatakowany przez innego, lecz nie możne się teraz poddać zabijał po kolei
 przeciwników chroniąc swoich przyjaciół. Jego ubranie było całe we krwi innych wojowników, a na ciele
 miał tylko nieliczne rozcięcia. Jego zespól uwierzył w zwycięstwo i zaczęli intensywniej walczyć wygrywając. 
Gdy się zdawało, że to koniec z łańcuchów spuszczono wygłodniałe lwy. Itachi starał się jak mógł. Jeden z
 pięciu rzucił się na niego przewracając. Myślał że to koniec, jednak lew nagle przestał się szarpać i padł
 na niego. Wyczołgał się z pod jego ciała i zauważył uśmiechającego się czarno-skorego przyjaciela. 
Uśmiechnął się i razem ruszyli na resztę. Było trudno jednak już po chwili wszystkie lwy leżały martwe
 z pięciu zostało ich trzech Itachi, Morino i Kenn.
  
                                                    *

Sakura patrzyła się z podziwem na czarno-włosego mężczyznę. Pokonał tyle sam z małą pomocą. Zobaczyła w oku
 Sasuke błysk. Zdjął ją delikatnie z kolan i stawiając na ziemi. Skierował się z nią na ręku do wyjścia i poszli 
długim ciemnym korytarzem słabo oświetlonym pochodniami. Wszędzie śmierdziało wilgocią i stęchlizna.
 Przechodzili koło lochów. Widziała w nich małe dzieci, starych i młodych ludzi nie tylko mężczyzn, ale także
 i kobiety. Zmartwił ja ten widok i przysporzył nowych łez dopływających do oczu. Tuz przed wejściem 
Sasuke postawił ją na ziemi nie odzywając się. Wziął ją ze rękę i weszli na arenę z setka ludzi po czterech
 stronach. Podeszli do zwycięzców na bezpieczną odległość i Sasuke zaczął przemawiać:
-Bardzo dobrze walczycie, chciał bym abyście dołączyli do armii królewskiej i przysięgli mi 
oddanie oraz wierność. Spoglądała na każdego z trzech mężczyzn. Jeden wciąż się w nią wpatrywał.
 Sasuke ścisną jej rękę nerwowo ale nie mocno. 
-Zdejmijcie hełmy- rozkazał Każdy z mężczyzn ściągną swój hełm, lecz tylko jeden stał nie wzruszony
 tym. Jednak zaraz zaczął go powoli zdejmować. Wszystkim ukazała się twarz czarno-włosego mężczyzny 
/***-potwornie podobnego do Sasuke. Niespodziewanie szybko odwrócił się pociągnął niesamowicie mocno za rękę 
dziewczyny i bez słowa udali się na dawne miejsce. 
                                         *


Itachi  wciąż obserwował młodą dziewczynę podobnie jak ona jego. Jego oczy nie potrafiły
oderwać od niej wzroku, nie interesowała go nawet reakcja młodego księcia. Obserwował jej każdy najmniejszy ruch, czy gest, . Między nimi powstała więź wzrokowa. którą przerwał Sasuke energicznie porywając dziewczynę 
z areny. Nie mówiąc już nic udałem się do wyjścia gdzie czekali już na mnie straże królewskie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz