Nie mogła się powstrzymać. Wiedziała że
Sasuke może ją za to zabić ale ciekawość była silniejsza. Ubrała na siebie
czarny płaszcz okrywający jej sylwetkę i ubrała się w strój mężczyzny. Wyszła z
pałacu i pod osłoną nocy udała się do więzienia pod Koloseum gdzie znajdował
się podejrzany więzień, który ją bardzo zaciekawił. Zakradała się cichutko
przez ciemne i zatęchłe tunele wiezienia. Lampa naftowa dawała nikłe
światło, ale też wiele ułatwiały jej zadanie pochodnie rzucające blade cienie.
Na jednej stronie były ściany a po drugiej kraty z więźniami za nimi. Dziwnie
się czuła. Przyglądała się im byli brudni, a ciuchy ich były poszarpane. Szczęście,
że wzięła wcześniej parę toreb jedzenia dla tych biedaków. Podeszła do
pierwszej celi. Wszyscy się od razu zbiegli. Mimo ich min zachowała bezpieczna
odległość w każdej chwili z desperacji i rozpaczy mogli jej coś robić.
Delikatnie każdej dłoni wręczyła bochenek chleba świeżego i ciepłego. Każdy kto
dostał porcje oddalał się od krat i w spokoju spożywał w koncie celi. W
pierwszej widziała samych mężczyzna bo przecież tylko oni mogli być
gladiatorami, kobiety w niewoli służyły jako pomoc na rolach uprawnych, czy też
jako sprzątaczki jednym słowem zajmowały się domem. Spojrzała na wnętrze
więzienia. Zaschnięta krew była gdzie nie gdzie. Zamach stęchlizny unosił się w
powietrzu. Spali na sianie nie dano im prawdziwych łóżek, byli traktowani jak
psy, a nawet gorzej, bo psy królewskie miały na polowania miały taką wygodę
jaką o nie jeden marzyć tylko mógł. W głębi przy ścianie zobaczyła młodego
chłopaka. Nie dostał on jedzenia tylko siedział skulony w kącie. Ostrożnie
przybliżyła się do krat i wyciągając jak najmocniej rękę dotknęła lekko
jego ramienia. Chłopak drgnął po czym podniósł głowę. Odsunął się gwałtownie
kiedy spojrzał w jej oczy.
-Spokojnie- powiedziała. Był to chłopak który
miał z osiemnaście góra dwadzieścia lat. Jego brązowe włosy były ułożone w
nieładzie i poprzyklejane do twarzy. Ubranie miał podarte i wiele odcisków na
dłoniach od ciężkiej pracy. Pogrzebała jeszcze w torbie i dla niego również
wręczyła chleb. Chłopak przyjął go bez gadania chociaż na początku się opierał.
-Dlaczego to robisz? wyszło pytanie z ust
chłopaka. Różo-włosa dziewczyna zaszurała niespokojnie nogą i odpowiedziała:
-Bo potrzebujecie pomocy
-Nie musisz się nad nami litować i tak prędzej
czy później zginiemy to nieuniknione rozumiesz że i i tak prędzej czy
później każdy z nas zginie. Nie ma dla nas nadziei- wykrzyknął wszystko na
jednym wydechu. Sakura zapasła w stan myślenia. Za chwilę wyprostowała się i
powiedziała:
-Każde życie jest ważne i moim obowiązkiem
jako jednej z duchowieństwa jest o to dbać czy ci się to podoba czy nie.
Ryzykuje przychodząc tu bo Sasuke, to znaczy król może mnie za to ukarać, teraz
cie przepraszam. Muszę iść dalej. Mam tu jedną konkretną rzecz do załatwienia.
Jak powiedziała tak i też zrobiła. Poszła do
drugiej celi oddalonej paroma krokami od poprzedniej za sobą usłyszała jeszcze
ciche
-Dziękuje
Z uśmiechem podeszła do drugiej celi i zrobiła
jak poprzednio. W tej celi było jeszcze gorzej. Smród rozkładających się ciał
przyprawiał o mdłości. Kilka martwych ciał leżało w kącie a obok nich
gromadziły się szczury wyjadając padlinę i piszcząc przy tym tak że aż uszy
zaczęły ją boleć. Zobaczyła ze te ciała maja też ślady po ludzkich
ugryzieniach. Przerażona szybko rozdała chleb i poszła do następnej. W tej było
nieco lepiej. Widać było ze ludzie w niej przebywający nie dawno zostali tu
wprowadzeni. Zrobiła jak poprzednio i poszła dalej. Na samym końcu korytarza
była jedna mała cela. Podeszła do niej i się przywitała.
-Dzień dobry ja przyniosłam jedzenie proszę.-
powiedziała wyciągając rękę z bochenkiem chleba jednak nikt go od niej nie
odbierał.
-Weź go proszę- powtórzyła. Widziała sylwetkę
mężczyzny siedzącego do niej tyłem. Jego długie włosy spięte w kucyk
były rozsypane po jego plecach.
-Proszę- powtórzyła. Tym razem chłopak
podszedł i wziął jedzenie od niej. Zobaczyła że w torbie zostało jej jeszcze
całkiem dużo więc będzie mogła rozdać po jeszcze jednym bochenku.
-Jesteś narzeczoną cesarza prawda?- zapytał
oschłym głosem. Dziewczyna spuściła głowę i wyszeptała
-Tak.
-Jak to się stało że kapłanka wychodzi za mąż
-Skąd wiesz, że jestem kapłanką, a raczej
byłam? Zapytała.
-Musisz uciekać nikt nie może tu cię zobaczyć
szybko. Dziewczyna jak na rozkaz pobiegła ku wyjściu. Szybko i bez głośnie
znalazła poprzednie wyjście z Koloseum. Udała się do zamku gdzie nie mogła już
zasnąć ponieważ świtało. Poszła do ogrodu i napawała się pięknem przyrody
musiała się jeszcze przebrać. Cały czas myślała o tym mężczyźnie. Był łudząco
podobny do Sasuke jedynie co ich wyróżniało to jako taka postura i więzień miał
dłuższe włosy. Przyznała sama przed sobą że owy mężczyzna ją całkiem
zaciekawił. Westchnęła zrezygnowana. Uniosła twarz ku księżycowi którego blade
promienie oświetlały jej twarz, w blasku pana nocy jej skóra wydawała się
całkowicie blada, a zielone oczy jeszcze bardziej wyraziste. Nie wiedziała co
teraz ma robić. Po głowie cały czas krążył jej długowłosy więzień. Nawet nie
wiedziała jak ma na imię. Postanowiła o
nim porozmawiać Sasuke. Jak się domyślała znajdzie go pewnie w Sali tronowej. Miała nadzieje że nie będzie
zły jak mu przeszkodzi. Swoje kroki skierowała do owej Sali. To sprawa niecierpiąca
zwłoki.
-Zauważyłem twój tatuaż na lewym nadgarstku
oznaczający ,,poświęcona Bogu” Dziewczyna instynktownie zerkała co chwila na
swój nadgarstek. Miał racje miała tam lekki tatuaż przynależności do kapłanek,
ale trzeba była się postarać, żeby go dojrzeć, a po drugie trzeba było znać
mniej więcej symbole obowiązujące w klasztorach.
- Zostałam do tego zmuszona, więc za dużego
wyboru nie miała. Chłopak uklęknął przed jej wyciągniętą dłonią i wtulił w nią
swoją twarz. Nie ma co była zaskoczona. Poruszyła palcami przyprawiając
mężczyznę o pomruk zadowolenia. Uśmiechnęła się pod nosem. Poczuła, że dla
kogoś jest oparciem i pomocą. Nagle w korytarzu rozniosły się głosy strażników
którzy przyszli na obchód. Chłopak złapał ją za rękę i odciągnął ją od swojej
twarzy.
Siedział w Sali tronowej mając głowę opartą
na ręku. Miał ochotę już iść do sypialni i wziąć w ramiona małą różow-owłosą
osóbkę, ale niestety nie mógł. Czekała go jeszcze jedna sprawa do załatwienia.
Do Sali weszła kobieta. Już przy wejściu poprawiła swoje okulary. Westchnął
zrezygnowany. Skierowała swój wzrok czarnych oczu na niego i skierowała się w
jego stronę. Pod tronem karookiego poprawiła delikatnie Suknie. W tej chwili
zdawał sobie sprawę, że patrzeć na nią nie może. Jego Sakura jest o sto razy
piękniejsza i jak co się potem okazało inteligentniejsza.
-Mój panie przychodzę do ciebie, ponieważ
chciała bym być jedną ze służek na twoim dworze i jako twoja oddana podwładna
chce zaoferować ci wszelkiego rodzaju usługi. Przysyła mnie do ciebie mój brat Książe
Nasturi Pain.
Sasuke nieznacznie zmarszczył brwi. Pain? Jakie
usługi, że niby ona. Chciał już krzyknąć straż żeby ją zabrali, gdy ona powoli
zaczęła się do niego zbliżać. Weszła po trzech stopniach ku niemu i chwile patrzyłam
w oczy po czym go pocałowała. Nie mogła się powstrzymać. Zakochała się nim od pierwszego wejrzenia po
tym jak zobaczyła go u swojego brata na dworze królewskim. Jednym ruchem pech
chciał że trafiła pocałunkiem jego usta. Przez chwilę nie kontaktował, nie
wiedział co się dzieje. Usłyszał chrzęst otwieranych drzwi, gdzieś tam mignęły mu
różowe włosy. Wiedział już co się stało. Odepchnął rudą od siebie i wpadając w
wielki gniew krzyknął
-Nie chce cię tu widzieć wracaj skąd przyszłaś,
po czym wybiegł z Sali zostawiając ogłupiałą Karin samą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz