czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 7




Nie mogła się powstrzymać. Wiedziała że Sasuke może ją za to zabić ale ciekawość była silniejsza. Ubrała na siebie czarny płaszcz okrywający jej sylwetkę i ubrała się w strój mężczyzny. Wyszła z pałacu i pod osłoną nocy udała się do więzienia pod Koloseum gdzie znajdował się podejrzany więzień, który ją bardzo zaciekawił. Zakradała się cichutko przez ciemne i zatęchłe tunele wiezienia.  Lampa naftowa dawała nikłe światło, ale też wiele ułatwiały jej zadanie pochodnie rzucające blade cienie. Na jednej stronie były ściany a po drugiej kraty z więźniami za nimi. Dziwnie się czuła. Przyglądała się im byli brudni, a ciuchy ich były poszarpane. Szczęście, że wzięła wcześniej parę toreb jedzenia dla tych biedaków.   Podeszła do pierwszej celi. Wszyscy się od razu zbiegli. Mimo ich min zachowała bezpieczna odległość w każdej chwili z desperacji i rozpaczy mogli jej coś robić. Delikatnie każdej dłoni wręczyła bochenek chleba świeżego i ciepłego. Każdy kto dostał porcje oddalał się od krat i w spokoju spożywał w koncie celi. W pierwszej widziała samych mężczyzna bo przecież tylko oni mogli być gladiatorami, kobiety w niewoli służyły jako pomoc na rolach uprawnych, czy też jako sprzątaczki jednym słowem zajmowały się domem.  Spojrzała na wnętrze więzienia. Zaschnięta krew była gdzie nie gdzie. Zamach stęchlizny unosił się w powietrzu. Spali na sianie nie dano im prawdziwych łóżek, byli traktowani jak psy, a nawet gorzej, bo psy królewskie miały na polowania miały taką wygodę jaką o nie jeden marzyć tylko mógł. W głębi przy ścianie zobaczyła młodego chłopaka. Nie dostał on jedzenia tylko siedział skulony w kącie. Ostrożnie przybliżyła się  do krat i wyciągając jak najmocniej rękę dotknęła lekko jego ramienia. Chłopak drgnął po czym podniósł głowę. Odsunął się gwałtownie kiedy spojrzał w jej oczy. 

-Spokojnie- powiedziała. Był to chłopak który miał z osiemnaście góra dwadzieścia lat. Jego brązowe włosy były ułożone w nieładzie i poprzyklejane do twarzy. Ubranie miał podarte i wiele odcisków na dłoniach od ciężkiej pracy. Pogrzebała jeszcze w torbie i dla niego również wręczyła chleb. Chłopak przyjął go bez gadania chociaż na początku się opierał. 
-Dlaczego to robisz? wyszło pytanie z ust chłopaka. Różo-włosa dziewczyna zaszurała niespokojnie nogą i odpowiedziała:
-Bo potrzebujecie pomocy
-Nie musisz się nad nami litować i tak prędzej czy później zginiemy to nieuniknione rozumiesz że i  i tak prędzej czy później każdy z nas zginie. Nie ma dla nas nadziei- wykrzyknął wszystko na jednym wydechu. Sakura zapasła w stan myślenia. Za chwilę wyprostowała się i powiedziała:
-Każde życie jest ważne i moim obowiązkiem jako jednej z duchowieństwa jest o to dbać czy ci się to podoba czy nie. Ryzykuje przychodząc tu bo Sasuke, to znaczy król może mnie za to ukarać, teraz cie przepraszam. Muszę iść dalej. Mam tu jedną konkretną rzecz do załatwienia.
Jak powiedziała tak i też zrobiła. Poszła do drugiej celi oddalonej paroma krokami od poprzedniej za sobą usłyszała jeszcze ciche
-Dziękuje
Z uśmiechem podeszła do drugiej celi i zrobiła jak poprzednio. W tej celi było jeszcze gorzej. Smród rozkładających się ciał przyprawiał o mdłości. Kilka martwych ciał leżało w kącie a obok nich gromadziły się szczury wyjadając padlinę i piszcząc przy tym tak że aż uszy zaczęły ją boleć. Zobaczyła ze te ciała maja też ślady po ludzkich ugryzieniach. Przerażona szybko rozdała chleb i poszła do następnej. W tej było nieco lepiej. Widać było ze ludzie w niej przebywający nie dawno zostali tu wprowadzeni. Zrobiła jak poprzednio i poszła dalej. Na samym końcu korytarza była jedna mała cela. Podeszła do niej i się przywitała. 
-Dzień dobry ja przyniosłam jedzenie proszę.- powiedziała wyciągając rękę z bochenkiem chleba jednak nikt go od niej nie odbierał. 
-Weź go proszę- powtórzyła. Widziała sylwetkę mężczyzny   siedzącego do niej tyłem. Jego długie włosy spięte w kucyk były rozsypane po jego plecach.
-Proszę- powtórzyła. Tym razem chłopak podszedł i wziął jedzenie od niej. Zobaczyła że w torbie zostało jej jeszcze całkiem dużo więc będzie mogła rozdać po jeszcze jednym bochenku. 
-Jesteś narzeczoną cesarza prawda?- zapytał oschłym głosem. Dziewczyna spuściła głowę i wyszeptała 
-Tak. 
-Jak to się stało że kapłanka wychodzi za mąż
-Skąd wiesz, że jestem kapłanką, a raczej byłam? Zapytała. 
-Musisz uciekać nikt nie może tu cię zobaczyć szybko. Dziewczyna jak na rozkaz pobiegła ku wyjściu. Szybko i bez głośnie znalazła poprzednie wyjście z Koloseum. Udała się do zamku gdzie nie mogła już zasnąć ponieważ świtało. Poszła do ogrodu i napawała się pięknem przyrody musiała się jeszcze przebrać. Cały czas myślała o tym mężczyźnie. Był łudząco podobny do Sasuke jedynie co ich wyróżniało to jako taka postura i więzień miał dłuższe włosy. Przyznała sama przed sobą że owy mężczyzna ją całkiem zaciekawił. Westchnęła zrezygnowana. Uniosła twarz ku księżycowi którego blade promienie oświetlały jej twarz, w blasku pana nocy jej skóra wydawała się całkowicie blada, a zielone oczy jeszcze bardziej wyraziste. Nie wiedziała co teraz ma robić. Po głowie cały czas krążył jej długowłosy więzień. Nawet nie wiedziała jak  ma na imię. Postanowiła o nim porozmawiać Sasuke. Jak się domyślała znajdzie go pewnie w  Sali tronowej. Miała nadzieje że nie będzie zły jak mu przeszkodzi. Swoje kroki skierowała do owej Sali. To sprawa niecierpiąca zwłoki.


-Zauważyłem twój tatuaż na lewym nadgarstku oznaczający ,,poświęcona Bogu” Dziewczyna instynktownie zerkała co chwila na swój nadgarstek. Miał racje miała tam lekki tatuaż przynależności do kapłanek, ale trzeba była się postarać, żeby go dojrzeć, a po drugie trzeba było znać mniej więcej symbole obowiązujące w klasztorach.
- Zostałam do tego zmuszona, więc za dużego wyboru nie miała. Chłopak uklęknął przed jej wyciągniętą dłonią i wtulił w nią swoją twarz. Nie ma co była zaskoczona. Poruszyła palcami przyprawiając mężczyznę  o pomruk zadowolenia. Uśmiechnęła się pod nosem. Poczuła, że dla kogoś jest oparciem i pomocą. Nagle w korytarzu rozniosły się głosy strażników którzy przyszli na obchód. Chłopak złapał ją za rękę i odciągnął ją od swojej twarzy.  

Siedział w Sali tronowej mając głowę opartą na ręku. Miał ochotę już iść do sypialni i wziąć w ramiona małą różow-owłosą osóbkę, ale niestety nie mógł. Czekała go jeszcze jedna sprawa do załatwienia. Do Sali weszła kobieta. Już przy wejściu poprawiła swoje okulary. Westchnął zrezygnowany. Skierowała swój wzrok czarnych oczu na niego i skierowała się w jego stronę. Pod tronem karookiego poprawiła delikatnie Suknie. W tej chwili zdawał sobie sprawę, że patrzeć na nią nie może. Jego Sakura jest o sto razy piękniejsza i jak co się potem okazało inteligentniejsza.
-Mój panie przychodzę do ciebie, ponieważ chciała bym być jedną ze służek na twoim dworze i jako twoja oddana podwładna chce zaoferować ci wszelkiego rodzaju usługi. Przysyła mnie do ciebie mój brat Książe Nasturi Pain.
Sasuke nieznacznie zmarszczył brwi. Pain? Jakie usługi, że niby ona. Chciał już krzyknąć straż żeby ją zabrali, gdy ona powoli zaczęła się do niego zbliżać. Weszła po trzech stopniach ku niemu i chwile patrzyłam w oczy po czym go pocałowała. Nie mogła się powstrzymać.  Zakochała się nim od pierwszego wejrzenia po tym jak zobaczyła go u swojego brata na dworze królewskim. Jednym ruchem pech chciał że trafiła pocałunkiem jego usta. Przez chwilę nie kontaktował, nie wiedział co się dzieje. Usłyszał chrzęst otwieranych drzwi, gdzieś tam mignęły mu różowe włosy. Wiedział już co się stało. Odepchnął rudą od siebie i wpadając w wielki gniew krzyknął

-Nie chce cię tu widzieć wracaj skąd przyszłaś, po czym wybiegł z Sali zostawiając ogłupiałą Karin samą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz