Różnica
pomiędzy seksem i śmiercią polega na tym, że kiedy będziesz
umierał, nikt nie będzie się śmiać z ciebie, że robisz
to sam.- Woody Allen
Kogo
jak kogo, ale akurat jego się nie spodziewała. Spojrzała na czarno-włosego swym
iście zielonym wzrokiem spod wachlarza niesamowicie gęstych, długich i czarnych
rzęs. Zaskoczył ją i to bardzo. Zapatrzyła się na jego iście bladą twarz.
Zaokrąglone i lekko przymknięte oczy świadczyły o zmęczeniu, gdzie nie gdzie
ukazywały się mu zmarszczki. Z tego co słyszała jest od niej o pięć lat
starszy, jednak podobno to zasłużony generał, który dowodził wojskami Rzymskimi
przez dość długi okres. Usta wygięte w lekkim uśmiechu który zniewalał co
jeszcze bardziej uświadczyło Sakure o jego jak widać dużym upojeniu alkoholowym.
Czarne włosy lekko roztrzepane świadczyły o tym że za nim dotarł pod jej drzwi
zaliczył parę wywrotów, salt, upadków i potknięć. Stali tak i wpatrywali się bez jakiego
kolwiek konkretnego celu. Zauważyła że Itachi coraz bardziej poszerza ku niej
swój uśmiech. –Wiesz co od pierwszego razu, znaczy odkąd pierwszy raz cię ujrzałem u
boku tamtego tyrana miałem wrażenie że jesteś dziewczyną z moich snów.
Dziewczyną która kazała mi się nie poddawać i walczyć. Rozszerzyła usta szerzej na te niesamowite
wyznanie. Nie wiedziała czy ma się teraz śmiać czy mu gratulować. Ona czyjąś
motywacją to było jak dla niej coś niesamowitego.
–
I do tego twoje piękne różowe włosy i te oczy które tak przenikają swoją
zielenią, to po nich cię rozpoznałem, to po nich wiedziałem że jesteś dziewczyną
z mojego snu. No teraz to myślała że zaraz służba będzie musiała zbierać ją z
podłogi. Itachi Uchiha cholernie skryty gość prawi jej teraz komplementy i to
nie byle jakie stwierdza, że mu się podobają jej włosy i oczy. Nie mogła
uwierzyć w to co słyszy. Czy to działo
się rzeczywiście, czy może wzrok i słuch pałały jej figle.
- Panie ja… Nie dane było jej
dokończyć gdyż przerwał jej subtelny głos czarno-włosego
– Nie Sakura niemów do mnie
tak- jestem Itachi po prostu Itachi nie żaden P A N rozumiemy się- powiedział
srogim głosem karcąc ją jak małe dziecko, jednak po chwili znów na jego bladej
twarzy pojawił się uśmiech.
- Mam do ciebie prośbę
zgłosiłem cię jako kandydatka na moją żonę, nie wiem czemu może to przez ten
alkohol, może mi się przypodobałaś, jutro jak zobaczę na liście będę się
wstydził ale obiecaj mi że nie ważne co będę gadał nie wycofasz się.- Wiedział
to po prostu wiedziała alkohol robi z ludzi głupich, jak się teraz tak na niego
patrzyła stwierdziła, że nigdy się nie upije. Ni chciała by później się za
siebie wstydzić.
-Itachi ja nie sądzę żebym
miała jakie kolwiek szanse, tyle pięknych kandydatek i wogólę i … Nie
dokończyła zdania ponieważ przeszkodził jej w tym brunet, a raczej jego usta
które ją całowały namiętnie w usta. Ze zdziwienia oczy rozszerzyła oczy do
granic możliwości. Czy to jest możliwe? Zastanawiała się na tym. Nie oddawała
pocałunków, napięła wszystkie mięśnie. Sasuke jej tak nie całował, jednak czuła
się źle z niewiadomej przyczyny przed oczami stanął jej Sasuke. Odepchnęła od
siebie mężczyznę jak najmocniej umiała, po czym szybko zamknęła drzwi. Oparła
się o drewniane drzwi czuła że ma przyśpieszony oddech, a serce niesamowicie
szybko jej wali jak by zaraz miało uciec z jej klatki piersiowej. Słyszała jak Itachi się dobija.
-Sakura, przepraszam,
Sakura co ja ci zrobiłem, Sakura nie chciałem, Sakura porozmawiajmy, Sakura
wybacz mi, Sakura otwórz mi te drzwi. I tak w kółko. Stał pod jej drzwiami
jeszcze z godzinę po czym walenia ucichły. Wyjrzała na korytarz aby się upewnić
że już sobie poszedł. Ujrzała go śpiącego pod ścianą
-Och, niech stracę.
wyszeptała
Obudziły
go promienia słoneczne padające wprost na jego twarz. Uniósł rękę aby tymczasowo
uchronić oczy przed rażącym światłem. Jęknął czując strasznie okropny ból głowy
oraz potworną ochotę aby się czegoś napić. Z jękiem niezadowolenia odwrócił się
plecami do okna i nakrył kołdrą. Wtulił w nią swoją twarz czując piękny zapach
lawendy i wiśni. Zaraz tak nie pachniało jego łóżko, a kołdra powinna być
koloru czarnego, a nie czerwonego. Wstał szybko do pozycji siedzącej co
ponagliło ból głowy. Rozejrzał się dookoła. Teraz był pewien to nie był jego
pokuj. W tedy ujrzał właściciela owego pokoju, a raczej właścicielkę, która
smacznie spała jeszcze na fotelu przykryta jakimś cienkim materiałem. Wstał z
łóżka. Z położenia słońca wywnioskował, że są godziny jeszcze wczesno poranne.
Nie pamiętał co się wczoraj wydarzyło.
Jedynie pamięta jej wyjście z balu, a potem jak lał w siebie kieliszek
za kieliszkiem wina. Jeszcze te panny które prezentowano mu, chciał pośród nich
widzieć Sakurę. Wstał z powoli i podszedł do dziewczyny. Spała spokojnie sobie
nie zważając na pojedyncze kosmyki które zasłaniały jej twarz. Delikatnie
odgarnął je jej za ucho. Miał teraz widok na jej twarz. Miała naprawdę bardzo
jasną karnację. Wydawała się być taka spokojna. Jedną dłoń wsunął jej pod
plecy, a drugą pod zgięcia kolan i jednym szybkim różem uniósł ją na swoich
jękach. Jeszcze chwilę się jej przypatrywał, po czym swoje kroki skierował ku
jej łóżku. Delikatnie ją położył i przykrył kołdrą. Nie wiedział co go w tedy
skusiło, ale delikatnie pochylił się nad jej sylwetką mając cały czas otwarte
oczy i sprawdzając czy czasami się nie przebudza. Na jej ustach złożył
delikatny pocałunek. Bez szelestnie potem opuścił pokój różowo-włosej. Swoje
kroki skierował do swojej komnaty gdzie wziął odprężającą kąpiel. Zastanawiał
się co robił w pokoju dziewczyny. Odchylił swoją głowę do tyłu opierając ją.
Westchnął. Wczoraj jak ją zobaczył taką szczęśliwą czasie tańca to nie
wytrzymał musiał ją porwać. Chciał aby każdy taki uśmiech kierowała do niego,
chciał żeby jej soczyście zielone oczy widziały tylko jego, pragnął codziennie
przytulać jej drobne ciało do swojego, chciał być ostatnią osobą którą widzi
przed snem i być pierwszą osobą jaką zobaczy budząc się każdego ranka. Chciał
by to jego obdarowała swoją miłością, żeby to jemu podarowała swoje serce. Nie
wiedział skąd się u niego wzięło takie myślenie, ale ta dziewczyna intrygowała.
Zamknął oczy przypominając ją sobie z wczorajszego dnia. Czuł się jak by ujrzał
anioła i też tak wyglądała. Już w więzieniu okazała mu swą dobroć. Uśmiechnął
się przypominając sobie jak odwiedziła go dzień przed jego walką z Sasuke, a w
tedy ten ją na ty przyłapał. Jej spanikowany wyraz twarzy jak i lekko
zaróżowione policzki z zdezorientowania. Dzisiaj miał być pierwszy dzień w
którym parę kandydatek na jego żonę odpadnie. Najpierw będą musiały dosiąść
konia. Nie wiele kobiet to umiało, ale dla niego ta umiejętność była dość
ważnym faktem gdyż uwielbiał konie i w razie różnorodnych parad lub innych
pokazów jadą na koniach. Zdawał sobie że w długiej sukni to nie takie łatwe.
Przypomniał sobie jak uczył kiedyś tego swoją siostrę, mimo woli uśmiech wdarł
się na jego usta przypominając sobie owe wydarzenie:
-No wskakuj wreszcie na tego konia-
ponaglił ją brunet. Dziewczyna nadęła policzki i zawistnym wzrokiem popatrzyła
na swojego starszego brata. Westchnęła przeciągle po czym znów swoimi drobnymi
rękoma uchwyciła uprząż konia uniosła jedną nogę i położyła ją w odpowiednim miejscu, już miała podskoczyć i
przerzucić drugą nogę przez konia, gdy ten nagle ruszył do przodu powodując, że
dziewczyna upadła na ziemię. Szybko podbiegł do niej pomagając jej wstać.
-Itachi ja się nigdy tego nie nauczę, w
sukni to nie jest w cale takie łatwe, jak się o coś nie zaczepi to jeszcze coś
innego nie dam rady. Jej myślenie pozytywne dotyczące nauki jazdy konno nagle wyparowało
pozostawiając tylko sam pesymizm.
-Nigdy się nie nauczysz jak nie
zaliczysz parę upadków, ja miałem nie lepszy początek, tak samo spadałem nawet
rozbiłem sobie głowę, ale spokojnie patrząc jak ty upadasz mam już wrażenie że
dopracowałaś bezpieczne upadki i na pewno sobie nic nie zrobisz. Dziewczyna
słysząc to popchnęła go po czym skierowała swoje kroki ku wejściu do domu.
-Głupi jesteś Itachi- burknęła do niego
-Ej siostrzyczko ja tylko żartowałem
nie gniewaj się na chodź tu spróbujemy jeszcze, aż do skutku nie możesz tak
łatwo się poddawać. Dziewczyna westchnęła i odwróciła się ku niemu
-No dobra przecież skoro mam wyjść w
przyszłości za króla muszę umieć jeździć konno to podstawa, księżniczki muszą
umieć takie rzeczy. Itachi uśmiechnął się do niej pociesznie czochrając jej
blond włosy.
-Tak, tak księżniczko.
Swoją ręką sięgnął do
drewnianego stolika patrząc na listę kandydatek. Trochę ich było. Przewrócił
parę stron dalej i to co ujrzał mało co go nie zabiło. Jego pismem było
napisane Sakura Haruno. Nie było wątpliwości to było jego pismo. Teraz
sobie przypomniał co się wczoraj
zdarzyło. No cóż obiecała się nie wycofywać.
W głębi swojego serca miał nadzieję, że to ona będzie jego wybranką.
Uśmiechnął się do siebie. Miał już wychodzić gdy usłyszał głos swojego doradcy
wywołujący jego z za drzwi komnaty
-Panie zaraz zaczyna się
pierwsza konkurencja którą mają zaliczyć
panny.
-Zaraz będę- odpowiedział
po czym wstał z wanny.
Stała na placu za posiadłością
królewską. Czuła się zażenowana trochę tą sytuacją, ale obiecała Itackiemu, że
spróbuje to tak też postanowiła spróbować. Wszystkie dziewczyny jak już
przyszła były ustawione w kolejce, było około dwudziestu kandydatek, a że
przyszła na końcu musiała zając ostatnie miejsce w kolejce. Zastanawiało ją to
gdzie podziewał się rano Itachi doskonale pamiętała jak wrzucała go na łóżko a
sama postanowiła spać na fotelu, a jak rano wstała go nie było w jej pokoju, a
ona leżała na swoim łóżku. Co do bruneta jeszcze go nigdzie nie widziała.
Spóźniał się. Ciekawiło ją to jaką to pierwszą konkurencję wymyślono dla nich i widząc jak sylwetka
czarnookiego zbliża się ku nim czuła, że zaraz się wszystkiego dowie. Cała
świta ustała, po czym usłyszały głos urzędnika:
-Drogie panny pierwszą waszą
konkurencją będzie dosiadanie konia, a
następnie okrążenie tego małego placu dookoła. Usta wykrzywiły mi się w
uśmiechu współczując tym pannom przed nią. Każda ubrana w drogie, bogato
zdobione stroje które odsłaniały wiele, zaś ona ubrała nie zbyt ozdobną lekką
suknie. Pochwaliła się siebie samą za ten wybór po czym skierowała oczy na
pierwszą kandydatkę przed którą ustawiono konia. Już prawie usiadła na koniu.
Wybrała sposób ten kobiecy mając obie nogi z jednej strony konia lecz zsunęła
się nagle niego przez co koń stanął dęba i odbiegł od niej na parę metrów,
niestety odpadła, druga wybrała ten sam sposób siadu co pierwsza i udało jej
się ruszyć jednak nogami za mocno uderzyła w boki konia przez co ten wyrwał się
do przodu powodując że dziewczyna spadła. Trzecia kandydatka nie umiała nawet
wejść na konia zrezygnowała z tej
konkurencji, czwartej poszło lepiej nie za specjalnie, ale dała radę wsiąść na
konia i przejechać ten wyznaczony odcinek. Kolejka szybko się zmniejszała. Już
prawie wszystkie kobiety były już spróbować jak na razie żadna się nie
popisała. Zostały jeszcze cztery dziewczyny w tym także Sakura. Przednią
odpadło już 8 kandydatek, a także przeszło 8. Czas na kolejną z tej
dwudziestki, Niestety nie udało jej się zahaczyła suknią o siodło i upadła.
Następna dziewczyna uciekła jak tylko koń na nią popatrzył. Widać było, że
panicznie bała się koni. Przed ostatniej kandydatce się udało i teraz przyszła
kolej na Sakure. Widziała jak Itachi bacznie ją ilustruje swoimi tęczówkami.
Podeszła do konia. Nie biedzie bawić się jak inne dziewczyny i siedzieć na
koniu jak powinna siedzieć dama. Ona jeździ konno tak jak ją nauczył jej dobry
przyjaciel z zakonu. Często ścigali się po tutejszych lasach. Lekko pogłaskała
konia po grzywie czując, że koń jest już bardzo zdenerwowany i lekko popadał w
panikę. Tym gestem go trochę uspokoiła. Poklepała jego bok po czym chwyciła za
lejce.
Niektóre próby kandydatek
okropnie go rozśmieszyły a niektóre zażenowały. Widział ją. Jej różowych włosów
nie sposób przeoczyć. Co jakiś czas się uśmiechała. Również zerkała na niego lecz na krótko, tak jak on na nią.
Prawie wszystkie kandydatki już miały swoją szansę. Dziewięć kobiet jak na
razie przeszło, a dziesięć odpadło. Kto by pomyślał, że przy takim zadaniu
wykruszy się już polowa. Widział jak teraz ona podchodzi do konia. Uspokoiła go
głaszcząc go. Poklepała go, a następnie chwyciła za lejce. Jeszcze żadna dotąd
kandydatka nie popisała się niczym specjalnym. Włożyła nogę w uprząż i jednym
zgrabnym ruchem przełożyła drugą nogę przez konia. Podobało się mu to nie
próbowała siadać jak inne kandydatki bokiem, ona siedziała jak należy. W wolnym
dostojnym galopie przemierzyła dystans. Koń miał wysoko uniesioną głowę do góry
, natomiast ona siedziała wyprostowana. Widać było że umie jeździć. Zatrzymała
się przed czarnowłosym i jego świtą. Lekki uśmiech gościł na jej twarzy.
-Sakuro Haruno twoja próba
zaliczona, lecz jesteś kobietą nie możesz jeździć jak mężczyzna. Wywróciła
oczami wzdychając. Jemu w cale nie przeszkadzało to jak jeździ. Przełożyła nogę
przez konia i usiadła jak prawdziwa dama. Wyprostowała się wypinając pierś do
przodu. Zrobiła jeszcze jedno kółko.
-Nie sądzisz, że to było
niepotrzebne tylko ona z obecnych potrafi jeździć z nich wszystkich. Powiedział
pół głosem do Paina. Rudowłosy spojrzał na niego i się uśmiechnął.
-Wiem o tym ale musisz
przyznać świetnie wygląda na twoim koniu. Otóż to, żeby nie było za łatwo panie
posiadały konia Itachiego który zwał się ,,piorun”. Był to koń z ciężkim charakterem,
jednak bardzo dumny i dostojny, a Sakura rzeczywiście wyglądała na nim
świetnie. Uśmiechnął się do siebie pod nosem, gdy powrotem ustała tam gdzie
stała
-Może być? Zapytała.
Jedynie czarnooki kiwnął głową. Widząc ten gest zwinnie zeskoczyła z konia i
udała się
powrotem do komnaty.
Po chwili i on ruszył jej
śladami gdy jej sylwetka zniknęła z jego pola widzenia. Musiał przyznać sam
przed sobą. Świetnie jeździła konno.
Kaczko, czy na onecie też posługiwałaś się tym nickiem?
OdpowiedzUsuńTak tym samym postanowlm wziąc sie trochedo roboty i zakonczyc jden po drugim moe blogi na onecie
Usuń