Ludzie są dobrzy
i źli, odważni i tchórzliwi, szlachetni i godni pogardy.
[...] A najdziwniejsze jest to, że najczęściej wszystkie
te cechy naraz goszczą w jednym tylko człowieku. I dopiero
wówczas jest on całością. Całością zarazem silną i słabą,
godną szacunku i godną współczucia. Taki właśnie
jest człowiek. Wielki i mały jednocześnie.
-Dorota terakowska
I nadszedł ten moment w którym miała odbyć się walka między
Cezarem Sasuke a generałem Itachim. Krótko włosy brunet stał właśnie nad
areną i przyglądał się wszystkiemu. Był już przygotowany. Na sobie miał srebrną
zbroję. Przy nim stał jego doradca Orochimaru. Rozmawiali o czymś bardzo cicho
niestety Sakura nie mogła tego słyszeć gdyż stała przy wejściu i patrzyła na
plecy swojego niechcianego męża. Może i chciała dla niego śmierci ale nie tak
dosłownie. Chciała wolności. Żyła cały czas w strachu i to ją popchnęło do tego
aby życzyć Sasuke śmierci, bo gdy człowiek się boi i żyje w strachu do głowy
przychodzą mu dziwne myśli i robie rzeczy nie do końca przemyślane. Gdy się TERAZ tak
nad tym zastanowiła zawsze była czuła na ludzką krzywdę, a bądź co bądź cezar
to też człowiek i niewiadomo jakie rzeczy by robił on także zasługuję na
szczęście mimo jego czynów. Jednak widocznie coś kombinował. Widziała jak co chwila
Orochimaru odwraca twarz ku Sasuke tak że widziała jego boczny profil i
widocznie się parszywie uśmiechał.
Zastanawiała się nad wynikiem tej walki. Chciała aby żadne z
nich nie zginęło tylko wymyślili jakiś inny sposób aby to
rozstrzygnąć. Wiedziała że Itachi ma żal do władcy o coś i dla tego tak
bardzo chce się zemścić, a Sasuke ma zupełnie jakieś inne powody.
-Orochimaru każ aby w razie gdybym przegrał i powalił mnie na
ziemię to umieść na wszelki wypadek oczywiście łucznika na jednej z wierz i w razie
potrzeby niech strzeli w mojego przeciwnika.
-Rozumiem mój władco że jesteś co do sytuacji uprzedzony i na
wszelki wypadek będziemy oszukiwać.
-Orochimaru to generał wyszkolony w walkach a ja trenowałem
walki w mieczach od dzieciaka ale aż tak dobrze nie jestem wyszkolony.
-Mój władco ZGADZAM SIĘ z
tobą, trzeba być na każdą sytuację uprzedzonym. W końcu masz dla kogo żyć
jesteś władcą tego pięknego królestwa i masz piękną żonę.
Oboje odwrócili się w stronę Sakury i popatrzyli na nią. Ich
wzrok był dziwny. Widziała że mają co do niej jakieś plany. Westchnęła
zażenowana. Czy jeszcze długo ma się tak męczyć. Czy jej passa będzie dalej tak
się toczyć. Co będzie po tym jak Sasuke wygra. Czy dalej będzie nią pomiatał?
Co jeszcze gorszego może się dziać? Będzie bić ale jeszcze mocniej? Zakatuje ją
na śmierć, a może się zmieni. Każdy może dostać drugą szanse, ale nie
każdy z niej prawidłowo korzysta.
Zauważyła jak Sasuke odwraca się i idzie ku niej, natomiast
Orochimaru znika gdzieś w drugim wyjściu. TERAZ wiedziała
że coś na pewno kombinują. Spojrzała się na Sasuke który zmierzał ku niej.
Pewność siebie miał wymalowaną na twarzy. Podszedł do niej i objął ją w pasie
przytulając do siebie mocno. Wyglądała przy nim bardzo drobniutko. Sięgała mu
tylko do klaty przez co jej głowa chowała się w jego silnych ramionach.
Widoczne były jedynie jej różowe włosy wystające gdzie niegdzie z za jego
ramion. Stal była zimna. Źle czuła się w jego ramionach jak mała zagubiona
drobniutka istotka w szponach drapieżnika. Pocałował ją jeszcze w czoło i
wyszeptał
-Kocham cię…
Nie mogła mu odpowiedzieć że ona go też bo tak w rzeczywistości
nie było. Nie chciała go okłamywać i wywoływać złudnych myśli. Nie dobrze jest
zwodzić tak człowieka bo to nie miało najmniejszego sensu.
Puścił ją i wyszedł, po czym skierował się na arenę gdzie już na
niego czekał Itachi. Oboje byli bardzo dobrze uzbrojeni. Stali teraz
naprzeciwko siebie mierząc się wściekłymi spojrzeniami. Byli bardzo podobni do
siebie. Niczym bracia, że też nikt na to nie zwracał uwagi, a może zwrócili ale
bali się odezwać. Władca był bardzo okrutny, wszyscy się go bali i to nie bez
powodu miał taką reputację. Wiele razy skazywał ludzi na śmierć przez
ukrzyżowanie, albo ścięcie za głupie drobne kradzieże. Niektórzy kradli by
przeżyć. Bieda panowała w państwie, ale odkąd przejął władzę Sasuke zlikwidował
Sejm i Senat. Sam podejmował decyzję bez niczyich wpływów.
-Itachi gotuj się na śmierć dzisiaj zakończę twoje marne
życie
Krzyknął Sasuke. Jego pewność siebie biła w długo włosego
bruneta przez co sam czuł się trochę niepewnie. On również patrząc na Sasuke
wywnioskował że coś jest nie tak. Musi zemścić się za rodzinę, za to co im
zrobił. Jak mógł potraktować tak małe bezbronne czteroletnie dziecko. Jego
szczątki zbierał po całym domu, jak i reszty rodziny.
-Nie bądź taki pewien, nie dam się tak łatwo, pomszczę swoją
rodzinę!
-Ach twoja rodzina której przydarzył się ten okropny wypadek.
Ktoś nie wiem kto nasłał na nich bandytów. Nie wiem jak to mogło się stać.
Mówił to aby zezłościć Itachiego. Czym bardziej go wkurzy tym
szybciej zakończy pojedynek. Wyprowadzony z równowagi długo włosy brunet straci
swoją czujność i zginie szybciej
-Wiem że to twoja sprawka!
-Och czyżby
Itachi natarł na Sasuke uderzając z całą siłą na jego tarcze. Co
jakiś czas odpierał ataki mieczem. Ciosy długo włosego były naprawdę bardzo
silne. Tarcza Sasuke była w coraz gorszym stanie, a bez tarczy obrona będzie
raczej ciężka. Krótko włosy schylił się i podciął przeciwnika który runął na
ziemię wypuszczając miecz i tarczę. Szybko wstał i dobiegł do miecza do tarczy
nie zdążył gdyż Sasuke natarł szybko na niego. Wymachiwali precyzyjnie mieczami
które krzyżowały się co jakiś czas. Kontem oka zauważyli jak wokół nich kręcą
się lwy gotowe w każdej chwili do ataku. Ogromne i silne koty szczerzyły kły co
chwila. Nagle jeden rzucił się na Sasuke. Ogromną paszczą rzucał na boki chcieć
odgryźć mu jak największy kawał mięsa. Itachi tak się zapatrzył na ten widok że
zapomniał o drugim kocie, który przypomniał mu o sobie skacząc mu na plecy.
Przewrócił się i widząc jak lew chce na niego skoczyć więc wystawił miecz przed
siebie w ostatniej chwili przez co kot się na niego nadział padając martwym
obok ciała Itachiego. Szybko wstał i wyciągnął swoją bron z ciała zwierzęcia.
Spojrzał na Sasuke on także rozprawił się ze swoim problemem ucinając
zwierzakowi ogromny łeb. Walka między nimi na nowo się rozpoczęła. Coraz
szybciej siły ich obu opuszczały. Oboje już chcieli zakończyć pojedynek. Walka
rozkręciła się jeszcze bardziej a oni ostatnimi siłami uderzali. Sasuke
spychany do tyłu ciosami bruneta cofał się do tyłu aż natknął się plecami na
zimny mór. Itachi wytrącił mu z rąk miecz i tarcze. To był już koniec.
Przeważyła szala tego iż Itachi był bardziej doświadczony i wytrwały.
Przerażony Sasuke szukał drogi ucieczki ale jej nie widział.
Swoją twarz skierował na Sakurę. Widział jej duże zielone oczy. Dostrzegł w
nich jak by nadzieję. W tej właśnie chwili uświadomił sobie jak był dla niej
okropny mimo tego że ją tak bardzo kochał. Teraz już było za późno na poprawę
wiedział to.
-Spierdoliłem wszystko- wyszeptał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz