piątek, 12 września 2014

Rozdział 16

Ludzie są dob­rzy i źli, od­ważni i tchórzli­wi, szlachet­ni i god­ni po­gar­dy. [...] A naj­dziw­niej­sze jest to, że naj­częściej wszys­tkie te cechy na­raz goszczą w jed­nym tyl­ko człowieku. I do­piero wówczas jest on całością. Całością za­razem silną i słabą, godną sza­cun­ku i godną współczu­cia. Ta­ki właśnie jest człowiek. Wiel­ki i mały jednocześnie.
-Dorota terakowska


I nadszedł ten moment w którym miała odbyć się walka między Cezarem Sasuke a generałem Itachim.  Krótko włosy brunet stał właśnie nad areną i przyglądał się wszystkiemu. Był już przygotowany. Na sobie miał srebrną zbroję. Przy nim stał jego doradca Orochimaru. Rozmawiali o czymś bardzo cicho niestety Sakura nie mogła tego słyszeć gdyż stała przy wejściu i patrzyła na plecy swojego niechcianego męża. Może i chciała dla niego śmierci ale nie tak dosłownie. Chciała wolności. Żyła cały czas w strachu i to ją popchnęło do tego aby życzyć Sasuke śmierci, bo gdy człowiek się boi i żyje w strachu do głowy przychodzą mu dziwne myśli i robie rzeczy nie do końca przemyślane. Gdy się TERAZ tak nad tym zastanowiła zawsze była czuła na ludzką krzywdę, a bądź co bądź cezar to też człowiek i niewiadomo jakie rzeczy by robił on także zasługuję na szczęście mimo jego czynów. Jednak widocznie coś kombinował. Widziała jak co chwila Orochimaru odwraca twarz ku Sasuke tak że widziała jego boczny profil i widocznie się parszywie uśmiechał.
Zastanawiała się nad wynikiem tej walki. Chciała aby żadne z nich nie zginęło tylko  wymyślili jakiś inny sposób aby to rozstrzygnąć.  Wiedziała że Itachi ma żal do władcy o coś i dla tego tak bardzo chce się zemścić, a Sasuke ma zupełnie jakieś inne powody.
-Orochimaru każ aby w razie gdybym przegrał i powalił mnie na ziemię to umieść na wszelki wypadek oczywiście łucznika na jednej z wierz i w razie potrzeby niech strzeli w mojego przeciwnika.
-Rozumiem mój władco że jesteś co do sytuacji uprzedzony i na wszelki wypadek będziemy oszukiwać.
-Orochimaru to generał wyszkolony w walkach a ja trenowałem walki w mieczach od dzieciaka ale aż tak dobrze nie jestem wyszkolony.
-Mój władco ZGADZAM SIĘ z tobą, trzeba być na każdą sytuację uprzedzonym. W końcu masz dla kogo żyć jesteś władcą tego pięknego królestwa i masz piękną żonę.
Oboje odwrócili się w stronę Sakury i popatrzyli na nią. Ich wzrok był dziwny. Widziała że mają co do niej jakieś plany. Westchnęła zażenowana. Czy jeszcze długo ma się tak męczyć. Czy jej passa będzie dalej tak się toczyć. Co będzie po tym jak Sasuke wygra. Czy dalej będzie nią pomiatał? Co jeszcze gorszego może się dziać? Będzie bić ale jeszcze mocniej? Zakatuje ją na śmierć, a może się zmieni.  Każdy może dostać drugą szanse, ale nie każdy z niej prawidłowo korzysta.
Zauważyła jak Sasuke odwraca się i idzie ku niej, natomiast Orochimaru znika gdzieś w drugim wyjściu. TERAZ wiedziała że coś na pewno kombinują. Spojrzała się na Sasuke który zmierzał ku niej. Pewność siebie miał wymalowaną na twarzy. Podszedł do niej i objął ją w pasie przytulając do siebie mocno. Wyglądała przy nim bardzo drobniutko. Sięgała mu tylko do klaty przez co jej głowa chowała się w jego silnych ramionach. Widoczne były jedynie jej różowe włosy wystające gdzie niegdzie z za jego ramion. Stal była zimna. Źle czuła się w jego ramionach jak mała zagubiona drobniutka istotka w szponach drapieżnika. Pocałował ją jeszcze w czoło i wyszeptał
-Kocham cię…
Nie mogła mu odpowiedzieć że ona go też bo tak w rzeczywistości nie było. Nie chciała go okłamywać i wywoływać złudnych myśli. Nie dobrze jest zwodzić tak człowieka bo to nie miało najmniejszego sensu.
Puścił ją i wyszedł, po czym skierował się na arenę gdzie już na niego czekał Itachi. Oboje byli bardzo dobrze uzbrojeni. Stali teraz naprzeciwko siebie mierząc się wściekłymi spojrzeniami. Byli bardzo podobni do siebie. Niczym bracia, że też nikt na to nie zwracał uwagi, a może zwrócili ale bali się odezwać. Władca był bardzo okrutny, wszyscy się go bali i to nie bez powodu miał taką reputację. Wiele razy skazywał ludzi na śmierć przez ukrzyżowanie, albo ścięcie za głupie drobne kradzieże. Niektórzy kradli by przeżyć. Bieda panowała w państwie, ale odkąd przejął władzę Sasuke zlikwidował Sejm i Senat. Sam podejmował decyzję bez niczyich wpływów.
-Itachi  gotuj się na śmierć dzisiaj zakończę twoje marne życie
Krzyknął Sasuke. Jego pewność siebie biła w długo włosego bruneta przez co sam czuł się trochę niepewnie. On również patrząc na Sasuke wywnioskował że coś jest nie tak. Musi zemścić się za rodzinę, za to co im zrobił. Jak mógł potraktować tak małe bezbronne czteroletnie dziecko. Jego szczątki zbierał po całym domu, jak i reszty rodziny.
-Nie bądź taki pewien, nie dam się tak łatwo, pomszczę swoją rodzinę!
-Ach twoja rodzina której przydarzył się ten okropny wypadek. Ktoś nie wiem kto nasłał na nich bandytów. Nie wiem jak to mogło się stać.
Mówił to aby zezłościć Itachiego. Czym bardziej go wkurzy tym szybciej zakończy pojedynek. Wyprowadzony z równowagi długo włosy brunet straci swoją czujność i zginie szybciej
-Wiem że to twoja sprawka!
-Och czyżby
Itachi natarł na Sasuke uderzając z całą siłą na jego tarcze. Co jakiś czas odpierał ataki mieczem. Ciosy długo włosego były naprawdę bardzo silne. Tarcza Sasuke była w coraz gorszym stanie, a bez tarczy obrona będzie raczej ciężka. Krótko włosy schylił się i podciął przeciwnika który runął na ziemię wypuszczając miecz i tarczę. Szybko wstał i dobiegł do miecza do tarczy nie zdążył gdyż Sasuke natarł szybko na niego. Wymachiwali precyzyjnie mieczami które krzyżowały się co jakiś czas. Kontem oka zauważyli jak wokół nich kręcą się lwy gotowe w każdej chwili do ataku. Ogromne i silne koty szczerzyły kły co chwila. Nagle jeden rzucił się na Sasuke. Ogromną paszczą rzucał na boki chcieć odgryźć mu jak największy kawał mięsa. Itachi tak się zapatrzył na ten widok że zapomniał o drugim kocie, który przypomniał mu o sobie skacząc mu na plecy. Przewrócił się i widząc jak lew chce na niego skoczyć więc wystawił miecz przed siebie w ostatniej chwili przez co kot się na niego nadział padając martwym obok ciała Itachiego. Szybko wstał i wyciągnął swoją bron z ciała zwierzęcia. Spojrzał na Sasuke on także rozprawił się ze swoim problemem ucinając zwierzakowi ogromny łeb. Walka między nimi na nowo się rozpoczęła. Coraz szybciej siły ich obu opuszczały. Oboje już chcieli zakończyć pojedynek. Walka rozkręciła się jeszcze bardziej a oni ostatnimi siłami uderzali. Sasuke spychany do tyłu ciosami bruneta cofał się do tyłu aż natknął się plecami na zimny mór. Itachi wytrącił mu z rąk miecz i tarcze. To był już koniec. Przeważyła szala tego iż Itachi był bardziej doświadczony i wytrwały.
Przerażony Sasuke szukał drogi ucieczki ale jej nie widział. Swoją twarz skierował na Sakurę. Widział jej duże zielone oczy. Dostrzegł w nich jak by nadzieję. W tej właśnie chwili uświadomił sobie jak był dla niej okropny mimo tego że ją tak bardzo kochał. Teraz już było za późno na poprawę wiedział to.
-Spierdoliłem wszystko- wyszeptał 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz