Należeli oboje do tego rodzaju
istot nerwowych, wrażliwych, szlachetnych i kochających, które zdolne
są do największych poświęceń, ale które w życiu i zetknięcu się
z jego rzeczywistością mało znajdują szczęścia, dając naprzód więcej,
niż mogą otrzymać. Ten rodzaj ludzi ginie też zaraz i myślę,
że jakiś dzisiejszy naturalista mógłby powiedzieć o nich,
że z góry są na śmierć skazani, bo przychodzą
na świat z wadą serca – za dużo kochają. – Henryk Sienkiewicz
Wyszła z pokoju i skierowała
swoje kroki ku sali tronowej gdzie miał odbyć się bal. Jej dźwięk stukotu
szpilek roznosił się po korytarzach. Wiedziała, że już zbliża się do celu.
Przed nią drzwi otworzyły się za pomocą dwóch służących. Postawiła swój pierwszy
krok do środka. Idąc wszyscy oglądali się za nią, mężczyźni po ślubie wzdychali
na jej widok wiedząc że ich żony nie porastają Sakurze do pięt, zazdrosne panny
szeptały sobie coś na ucho a czasami nawet się podśmiewywały, a w głębi siebie
zazdrościły jej okrutnie i marzyły o takim wyglądzie, kawalerzy nie mogli
oderwać od niej swych oczu zafascynowani nieziemsko piękną kobietą. Biała
suknia z falbanami obciśnięta na biuście podkreślając jego walory oraz
uwydatniając talię z przodu krótka odsłaniając jej długie zgrabne nogi na które
były nałożone czarne wysokie szpilki, natomiast z tyłu była długa i ciągnęła
się za nią po ziemi. Podeszła do stołu i wzięła kieliszek z nalanym winem, nie
lubiła alkoholu, ale musiała przecież czymś zająć ręce. Praktycznie nikogo nie
znała na tym przyjęciu, czuła się nieswojo i tak jakby zagubiona, to nie była
jednak jej bajka. Jej książę którego nawet nie polubiła chociaż miała do niego
pewien sentyment, nauczył ją trochę życia, znęcał się na niej, pokazywał
okrucieństwa i zgwałcił, a na koniec został wygnany z czego niezmiernie się
cieszyła. Kontem oka dostrzegła jak zbliża się do niej jakiś młodzieniec. Ustał
przed nią posyłając jej uśmiech. Ujął jej dłoń w swoją i pocałował ją mówiąc
-Witam panno Sakuro jestem Zero
syn konsula Rzymu. Przedstawił się do tego lekko się kłaniając. Tak była znów
panną po tym jak Sasuke został wygnany Itachi zwrócił jej ten tytuł z tego
powodu gdyż do małżeństwa została zmuszona. Chłopak był przystojny. Miał
dłuższe blond włosy i ciemno brązowe oczy. Sylwetkę miał dosyć dobrze
umięśnioną szerokie ramiona i ładne rysy twarzy sprawiały że większa
część kobiet chciały go za męża. Był wysoki Sakura spędzała mu ledwie do klatki
piersiowej.
-Witam cię Zero- przywitała się
z nim. Widziała jak jej się przygląda. Z pozoru zdawał się być bardzo miłym
towarzyszem. Brązowe oczy przeszywały ją na wylot. Był bardzo miły, a do tego
przystojny. Rozmawiali dosyć długi czas. Coś dostrzegła kontem oka i odruchowo
spojrzała się w tamtym kierunku. Cezar Rzymu stał i wlepiał swoje spojrzenie w
jej osobę nawet w tedy kiedy spojrzała mu się w oczy jednak po jakiś paru
sekundach speszyła się i odwróciła twarz do zagadującego do niej Zera skupiając
się na jego osobie i całkowicie ignorując wścibskie spojrzenie Itachiego.
-Może zatańczymy? Nagle
usłyszała tą wypowiedź z ust blondyna. Miała już trochę dość stania w miejscu
więc się zgodziła na jego propozycje. Złapał ją za dłoń i kierując się na
środek sali zaczęli swój taniec. Przyciągnął ją bliżej siebie położył jej jedną
dłoń sobie na ramieniu, a drugą ujął w swoją. Prowadząc ją w tańcu narzucał jej
swoje kroki do których musiała się dostosować. Do nich dołączyły się inne pary.
Jej suknia wirowała kiedy ją obracał. Nagle usłyszała odbijany i już tańczyła z
innym mężczyzną. Był on o głowę wyższy od niej, czarne włosy miał zaczesane do
tyłu, a pod nosem czarny wąsik. Tańczyła z nim przez chwilę po czym się
,,rozłączyli” robiąc tak zwane przejście. Tym razem trafiła do młodego
mężczyzny, pewnie parę lat młodszego od niej. Obrócił ją po czym trafiła w
czyjąś klatkę piersiową jak okazało się był to Itachi. Ukłonił się po czym
zaprosił ją do tańca. Wirowali razem wśród innych par, a kiedy jakiś chłopak
chciał ją ,,odbić” karo-oki zmroził go wzrokiem mówiącym ,,spieprzaj nie masz tu
czego szukać teraz ja z nią tańczę”, ten odwrócił się i poprosił do tańca inną
kobietę. Patrzyli sobie w oczy tak jak by czegoś w nich szukali. Jego były
ciemne i chłodne, a jej iskrzące się blaskiem zielne oczy pełne nieznanego jej
dotąd uczucia.
-Bardzo dobrze cesarzu tańczysz-
rozpoczęła rozmowę nie chcąc dalej ciągnąć przytłaczającej ciszy. Chwilę nic
nie mówił, tak jak by zastanawiał się co w tej sytuacji było by najlepsze,
-Ty również możesz pochwalić się
nienaganną sztuką tańczenia. Może chciał byś się czegoś napić, pewnie
jesteś spragniona po tym tańcu.
-Z miłą chęcią poproszę.-
Zaprzestali tańczyć po czym skierowali się ku stołowi z różnego rodzaju
napojami. Podał jej kieliszek z winem po czym wziął sobie drugi. Stuknęli się
szkłem po czym Itachi wypił wszystko duszkiem, a Sakura upiła tylko łyka. Widać
było że brunet jest już trochę podpity, musiał mieć nudny wieczór. Sięgnął
zaraz po drugi kieliszek wina wypijając na raz go cały, potem po drugi, trzeci
i czwarty. Jego czarne oczy zwróciły się ku niej. Były już lekko
przymglone od nadmiaru alkoholu i zmęczone przez ciągłą pracę.
-Sakura to jest bal który
zorganizowali konsulowie po to abym znalazł sobie żonę. Jest to dla
ciebie okazja gdyż też dzisiaj z pośród wszystkich tutaj obecnych wybiorę młodego
doradcę więc może ktoś wpadnie ci w oko.
-Chyba raczej powinieneś
sugerować się wiedzą doradcy, a nie tym który wpadnie ci w oko, a czy ja też
zaliczam się do grona panien w których będziesz wybierał swoją żonę?
-Oczywiście że nie, ty jesteś tu
jako mój gość. Zaraz zaczną się prezentacje rodzin którzy będą pokazywać swoje
córki mszę iść bardzo przepraszam.
W głowie szumiały jej słowa
Itachiego. Czyli nie jest godna by być jego żoną. Zażenowana całą tą sytuacją
spojrzała jeszcze tylko jak Itachi siedzi na tronie a obok niego dwaj jego
przyjaciele Kisame oraz Pain, a przed nimi ojcowie prezentowali swoje córki.
Nie chciała już tu być. Wyszła z balu kierując się do swojej komnaty. Weszła i
od razu co zrobiła to rzuciła się na swoje łoże. Leżała myśląc o tym wszystkim.
Nawet nie wiedziała kiedy zasnęła.
Obudziło ją mocne walenie do
drzwi. Nie wiedziała kto to może być. Zasnęła w sukni na łóżku. Zwlokła się z
wygodnego i ciepłego miejsca po czym wolnym krokiem podeszła do drzwi.
Otworzyła je powoli.
-Itachi???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz