piątek, 12 września 2014

Rozdział 18

Na­leżeli obo­je do te­go rodza­ju is­tot ner­wo­wych, wrażli­wych, szlachet­nych i kochających, które zdol­ne są do naj­większych poświęceń, ale które w życiu i zet­knięcu się z je­go rzeczy­wis­tością mało znaj­dują szczęścia, dając nap­rzód więcej, niż mogą ot­rzy­mać. Ten rodzaj ludzi gi­nie też za­raz i myślę, że ja­kiś dzi­siej­szy na­tura­lis­ta mógłby po­wie­dzieć o nich, że z góry są na śmierć ska­zani, bo przychodzą na świat z wadą ser­ca – za dużo kochają. – Henryk Sienkiewicz



Wyszła z pokoju i skierowała swoje kroki ku sali tronowej gdzie miał odbyć się bal. Jej dźwięk stukotu szpilek roznosił się po korytarzach. Wiedziała, że już zbliża się do celu. Przed nią drzwi otworzyły się za pomocą dwóch służących. Postawiła swój pierwszy krok do środka. Idąc wszyscy oglądali się za nią, mężczyźni po ślubie wzdychali na jej widok wiedząc że ich żony nie porastają Sakurze do pięt, zazdrosne panny szeptały sobie coś na ucho a czasami nawet się podśmiewywały, a w głębi siebie zazdrościły jej okrutnie i marzyły o takim wyglądzie, kawalerzy nie mogli oderwać od niej swych oczu zafascynowani  nieziemsko piękną kobietą. Biała suknia z falbanami obciśnięta na biuście podkreślając jego walory oraz uwydatniając talię z przodu krótka odsłaniając jej długie zgrabne nogi na które były nałożone czarne wysokie szpilki, natomiast z tyłu była długa i ciągnęła się za nią po ziemi. Podeszła do stołu i wzięła kieliszek z nalanym winem, nie lubiła alkoholu, ale musiała przecież czymś zająć ręce. Praktycznie nikogo nie znała na tym przyjęciu, czuła się nieswojo i tak jakby zagubiona, to nie była jednak jej bajka. Jej książę którego nawet nie polubiła chociaż miała do niego pewien sentyment, nauczył ją trochę życia, znęcał się na niej, pokazywał okrucieństwa i zgwałcił, a na koniec został wygnany z czego niezmiernie się cieszyła. Kontem oka dostrzegła jak zbliża się do niej jakiś młodzieniec. Ustał przed nią posyłając jej uśmiech. Ujął jej dłoń w swoją i pocałował ją mówiąc
-Witam panno Sakuro jestem Zero syn konsula Rzymu. Przedstawił się do tego lekko się kłaniając. Tak była znów panną po tym jak Sasuke został wygnany Itachi zwrócił jej ten tytuł z tego powodu gdyż do małżeństwa została zmuszona. Chłopak był przystojny. Miał dłuższe blond włosy i ciemno brązowe oczy. Sylwetkę miał dosyć dobrze umięśnioną szerokie ramiona  i ładne rysy twarzy sprawiały że większa część kobiet chciały go za męża. Był wysoki Sakura spędzała mu ledwie do klatki piersiowej.
-Witam cię Zero- przywitała się z nim. Widziała jak jej się przygląda. Z pozoru zdawał się być bardzo miłym towarzyszem. Brązowe oczy przeszywały ją na wylot. Był bardzo miły, a do tego przystojny. Rozmawiali dosyć długi czas. Coś dostrzegła kontem oka i odruchowo spojrzała się w tamtym kierunku. Cezar Rzymu stał i wlepiał swoje spojrzenie w jej osobę nawet w tedy kiedy spojrzała mu się w oczy jednak po jakiś paru sekundach speszyła się i odwróciła twarz do zagadującego do niej Zera skupiając się na jego osobie i całkowicie ignorując wścibskie spojrzenie Itachiego.
-Może zatańczymy? Nagle usłyszała tą wypowiedź z ust blondyna. Miała już trochę dość stania w miejscu więc się zgodziła na jego propozycje. Złapał ją za dłoń i kierując się na środek sali zaczęli swój taniec. Przyciągnął ją bliżej siebie położył jej jedną dłoń sobie na ramieniu, a drugą ujął w swoją. Prowadząc ją w tańcu narzucał jej swoje kroki do których musiała się dostosować. Do nich dołączyły się inne pary. Jej suknia wirowała kiedy ją obracał. Nagle usłyszała odbijany i już tańczyła z innym mężczyzną. Był on o głowę wyższy od niej, czarne włosy miał zaczesane do tyłu, a pod nosem czarny wąsik. Tańczyła z nim przez chwilę po czym się ,,rozłączyli” robiąc tak zwane przejście. Tym razem trafiła do młodego mężczyzny, pewnie parę lat młodszego od niej. Obrócił ją po czym trafiła w czyjąś klatkę piersiową jak okazało się był to Itachi. Ukłonił się po czym zaprosił ją do tańca. Wirowali razem wśród innych par, a kiedy jakiś chłopak chciał ją ,,odbić” karo-oki zmroził go wzrokiem mówiącym ,,spieprzaj nie masz tu czego szukać teraz ja z nią tańczę”, ten odwrócił się i poprosił do tańca inną kobietę. Patrzyli sobie w oczy tak jak by czegoś w nich szukali. Jego były ciemne i chłodne, a jej iskrzące się blaskiem zielne oczy pełne nieznanego jej dotąd uczucia.
-Bardzo dobrze cesarzu tańczysz- rozpoczęła rozmowę nie chcąc dalej ciągnąć przytłaczającej ciszy. Chwilę nic nie mówił, tak jak by zastanawiał się co w tej sytuacji było by najlepsze,
-Ty również możesz pochwalić się nienaganną sztuką tańczenia.  Może chciał byś się czegoś napić, pewnie jesteś spragniona po tym tańcu.
-Z miłą chęcią poproszę.- Zaprzestali tańczyć po czym skierowali się ku stołowi z różnego rodzaju napojami. Podał jej kieliszek z winem po czym wziął sobie drugi. Stuknęli się szkłem po czym Itachi wypił wszystko duszkiem, a Sakura upiła tylko łyka. Widać było że brunet jest już trochę podpity, musiał mieć nudny wieczór. Sięgnął zaraz po drugi kieliszek wina wypijając na raz go cały, potem po drugi, trzeci i czwarty. Jego czarne oczy zwróciły się ku niej.  Były już lekko przymglone od nadmiaru alkoholu i zmęczone przez ciągłą pracę.
-Sakura to jest bal który zorganizowali konsulowie po to abym znalazł sobie żonę.  Jest to dla ciebie okazja gdyż też dzisiaj z pośród wszystkich tutaj obecnych wybiorę młodego doradcę więc może ktoś wpadnie ci w oko.
-Chyba raczej powinieneś sugerować się wiedzą doradcy, a nie tym który wpadnie ci w oko, a czy ja też zaliczam się do grona panien w których będziesz wybierał swoją żonę?
-Oczywiście że nie, ty jesteś tu jako mój gość. Zaraz zaczną się prezentacje rodzin którzy będą pokazywać swoje córki mszę iść bardzo przepraszam.
W głowie szumiały jej słowa Itachiego. Czyli nie jest godna by być jego żoną. Zażenowana całą tą sytuacją spojrzała jeszcze tylko jak Itachi siedzi na tronie a obok niego dwaj jego przyjaciele Kisame oraz Pain, a przed nimi ojcowie prezentowali swoje córki. Nie chciała już tu być. Wyszła z balu kierując się do swojej komnaty. Weszła i od razu co zrobiła to rzuciła się na swoje łoże. Leżała myśląc o tym wszystkim. Nawet nie wiedziała kiedy zasnęła.
Obudziło ją mocne walenie do drzwi. Nie wiedziała kto to może być. Zasnęła w sukni na łóżku. Zwlokła się z wygodnego i ciepłego miejsca po czym wolnym krokiem podeszła do drzwi. Otworzyła je powoli.

-Itachi???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz