piątek, 17 października 2014

Rozdział 21


Dzisiaj kolejne zadanie jakie przypadnie wypełnić przez kandydatki na potencjalną żonę dla Cezara Rzymu- dla Itachiego. Długo stała przed lustrem przyglądając się sobie. Dzisiaj chciała wyglądać pięknie, wyjątkowo, a mimo to czuć się swobodnie i nie zwracać zbytnio uwagi innych. Założyła suknie koloru miętowego. Była lekka- skromna. Była na grubych ramiączkach. Z tyłu zawiązany gorset, a u dołu lekko uniesiona. Do tego buty na lekkim obcasie- czarne wiatrówki. Swoje długie włosy lekko podkręciła na końcach a dwa przednie pasma spięła u góry. Lekki makijaż i już szła do wyjścia na plac. Jej buty lekko stukały o powierzchnie wydając charakterystyczny stukot. Z budynku wyszła szybciej niż myślała. Spuściła głowę gdy inne panny na nią spoglądały. Teraz jak tak rozejrzała się po wszystkich tu zgromadzonych kobietach czuła że nie wygląda nawet ładnie. Inne panie ubrane bogato, z pięknie zdobionymi strojami, każda prezentowała coraz to bardziej piękne i pokaźne tkaniny, falbany i makijaże. Westchnęła zażenowana. Może naturalność to nie jest to. Może trzeba wyjść bardziej bogato przyodziana. Usłyszała jak do nich zbliża się cezar ze świtą. Uniosła dumnie głowę. Musi wziąć się w garść bo jednak co jak co ale bardzo by chciała mieć Itachiego dla siebie. Jednak nie wiedziała co on o niej sądzi.



Itachi to, Itachi tamtooo… i tak w kółko. Czy nie mogą dać mu spokoju. Nie to że przeżyć wczorajszy pocałunek słodkiej Sakury z innym to jeszcze teraz jak zwykle muszą zatruwać go tym co chce senat.
-Senat nie chce zgodzić się na kandydaturę Sakury. Musisz ją wydelegować, ona miała już męża nie może być twoją żoną. Mówił Pain.
-Nie obchodzi mnie to co myśli senat to ich sprawa. Nienawidzę  tych nadętych grubasów. Nagle tak im nie odpowiada Sakura. Im zawsze coś przeszkadza, ale mówiąc szczerze najbardziej pragnę tego żeby to ona wygrała, nie jest taka jak inne. Jest sobą
-Dobrze wiem o czym mówisz, to naprawdę świetna dziewczyna, dużo przeszła przez Sasuke. Dużo jej krzywd wyrządził i mimo tego że unieważniłeś jej ślub ona jednak nie jest czysta.
-Czysta?
-Wiesz o czym mówię.
-Tak wiem- Stwierdził. Świnie z Senatu były naprawdę wybredne. Wiecznie im coś nie odpowiadało. Sami wymyślili ten durny konkurs, a teraz raptem zmieniają zdanie bo oni już mają dla niego tą ,,właściwą” kandydatkę. Jakiś bogaty ojciec jednej z dam przekupił tych snobów i naglę znalazła się dla niego kandydatka, ale nie on nie da się tak łatwo, on ma swoją kandydatkę na żonę, na inne nawet nie patrzył.
-Nie dam się im postanowiłem że dzisiaj wyłonię z tych kobiet trzy w tym tą jedną co tak upiera się przy niej senat pozostałe dwie będą moich wyborem i zobaczymy jak się sprawdzą.
-I na pewno będzie w tej trójce Sakura- odrzekł rudowłosy mężczyzna.
-Jak ty mnie dobrze znasz przyjacielu. Co powiesz na mały sparing na miecze po tym cyrku.
-Zgadam się coś ostatnio się rozleniwiłem ciągle siedzę w papierach. Obydwoje zaśmieli się zaśmieli jednocześnie. Po chwili wyszli na plac gdzie czekały na nich wystrojone panny, a w tym jego różowa pani. Wzrokiem odszukał swojej ,,ulubienicy”. Stała jak zwykle nieśmiało na końcu. Z przodu panny przepychały się o to by czarnooki zwrócił na którąś uwagę a ona nic. Jak by nie wyrażała żadnego zainteresowania władcą. Nagle rozległ się głos doradcy cezara:
-Dzisiaj nie będzie żadnej konkurencji nasz władca wybrał sobie trzy kandydatki z którymi po kolei spędzi trzy noce. Oto one:
-Yuuki Goime- zadowolony okrzyk kandydatki i brawa rozległy się pośród tłumu  czemu owa panna przechodzi dalej. To ją wybrał senat.
-Arumi Kaika- Druga kandydatka wybrana przez Itachiego to czysty przypadek była pierwsza na liście kandydatek. Teraz czekał, aż wywołają jego własną kandydatkę. Spojrzał się na nią. Głowę miała lekko opuszczoną do dołu. Na jej twarz wkradły się wątpliwości. Widział że zrezygnowała. Nagle uniosła głowę dumnie ku górze.
-i ostatnia kandydatka Sakura Haruno- Teraz w jej oczach dostrzegł szok. Czyż by nie wierzyła w siebie. Zdezorientowanymi tęczówkami odszukała jego osoby. Ich spojrzenia się skrzyżowały. Posłał jej delikatny uśmiech. Jak na nią patrzył nie umiał się nie uśmiechać. Jednak zaraz przypomniał sobie jej pocałunek z Zero. Czar prysł. Jednak nie mógł jej oddać tak łatwo to jego różowa pani to ją widział w swoich snach, to ona pomagała mu gdy był w więzieniu. Dużo jej zawdzięcza, Jednak czy on czuje do niej na pewno miłość czy to może tylko wdzięczność i chęć posiadania przy sobie kogoś blisko po tym jak stracił rodzinę, ewentualnie chce swoim wyborem dopiec ludziom z senatu. Jego uczucia stały się dla niego zagadką. Dzisiaj miała przyjść na noc do niego pierwsza kandydatka. Te nocne schadzki były dla niego czymś po prostu głupim i niedorzecznym. Z daleka na ławce dostrzegł różow-owłosą czytającą jakąś książkę. Widział na jej twarzy wszystkie uczucia jakie przeżywała w tamtej chwili.
Uśmiechnął się pod nosem na ten widok. Mimowolnie jego stopy podążały w jej kierunku. Nie widziała go. Przysiadł się gwałtownie do  niej na ławkę, a zyskując mały element zaskoczenia dziewczyna gwałtownie się odsunęła i cichym piskiem.
-Wystraszyłeś mnie.- wyszeptała ledwie dosłyszalnie. Przyjrzał się jej uważnie. Włosy miała lekko potargane przez wiatr przez co pozakręcały lekko się jej w sprężynki na końcówkach. Oczy błyszczały jak zawsze tą żywą zielenią. Subtelnie usta wygięte teraz w małym szoku. 
-Coś łączy cię z Zerem?- Zdziwił się sam sobie w jaki bezpośredni sposób się do niej  zwrócił. Nie tylko jego zdziwiło to bezpośrednie pytanie. Wytrzeszczyła na niego oczy nie mając pojęcia co ma mu na to stwierdzenie odpowiedzieć.
-Nie Itachi nic nas nie łączy, co jedynie ostatnio wziął mnie na wycieczkę konno nic więcej. Traktuje go jak przyjaciela nic więcej.
-Mogłaś ze mną jechać na wycieczkę konną, a poza tym przyjaciół się nie całuje- mówiąc to zacięcie  w jego oczach do uzyskania nurtującej go odpowiedzi  było ogromne. Czół się trochę dziwnie zadając jej te pytania. Nie chciał wyjść na zazdrośnika. Sakura nie wiedziała co ma mu na to odpowiedzieć. Zmieszała się lekko, a delikatnie rumieńce wypłynęły na jej policzki.
-To nikt w którym mógł byś mieć zagrożenie Itachi. Biorąc książkę do ręki odeszła w stronę wejścia do pałacu. Czarnowłosy stał zaszokowany jej. Nie wiedział co ma na to powiedzieć. Jej słowa krążyły mu w umyśle. Jednak wyszedł na zazdrośnika. Do głowy przyszedł mu pewien pomysł. Musi coś wymyślić żeby zmieniła o nim zdanie. Musi jakoś ją ucieszyć. Musi coś zrobić żeby nie odwróciła się od niego.

Słowa Itachiego mało co powiedziane że ją zaskoczyły- one ją zaszokowały. Nie wiedziała czemu mu odpowiedziała w taki sposób. Nie chciała, żeby Itachi myślał, że co kolwiek łączy ją i Zero. Weszła do swojego pokoju. Na stoliku obok jej łóżka zobaczyła list. Zdziwiła ją nieco jego obecność. Kto mógł go tu przynieść. Stwierdzając że to mogła być któraś ze służek rozerwała pieczęć i rozwinęła papier. Czytając kolejne wersy jej oczy się rozszerzały. Na jej twarzy przelatywały różnego rodzaju uczucia począwszy od złości gdy przeczytała, że to od Tsunade. Nagle sobie o niej przypomniała, po tym jak wszystkie nieszczęścia a największym był nim Sasuke rozpoczęła ona, potem jednak wystąpiła nutka szczęścia bo jednak kochała blondynkę, mimo tego wszystkiego i zdała sobie sprawę, że to nie była jej wina o poślubieniu Sasuke, to on ją zmusił do tego. Wczytując się w treść listu czuła smutek, żal, troskę, niedowierzanie i na koniec przeraziła się słowami swojej dawnej mentorki. Szybko rzuciła list i pobiegła odnaleźć Itachiego musi go znaleźć jak najszybciej. Ogród- przeszło jej przez myśl tam go ostatnio zostawiła. Biegała tam i z powrotem w celu odnalezienia go. Biegnąc długim korytarzem zastanawiała się co mu powie. Zbliżała się do rogu korytarza który dalej prowadził do wyjścia z posiadłości. Szybko przemierzała kolejne metry korytarza, dotknęła ręką ściany wybiegając z zakrętu chcąc wziąć go mniejszym łukiem i w tedy poczuła że wpada na coś twardego, odpija się i leci jak długa na ziemię jednak ktoś szybko łapie ją za rękę i pociąga w górę łapiąc ją w swoje ramiona. Uspokajała się jeszcze chwilę w czyichś ramionach oddychając głęboko tuląc się do jego klatki piersiowej. Ręce miała oparte właśnie o tors z czego mogła wywnioskować że ma pod ubraniem twarde mięśnie. Uniosła spojrzenie na twarz osoby na którą wpadła i napotkała spojrzenie rozbawionych tą sytuacją czarnych tęczówek. Odsunęła się po chwili od niego stając już bardziej swobodnie.
-Itachi muszę wyjechać.
Co ona powiedziała? Czy on dobrze usłyszał. Czy ona ma zamiar wyjechać. Nie rozumiał nic z tego. Przecież teraz jest mu potrzebna. Przecież nie może zrezygnować z ,,konkursu” na jego żonę. Jak to możliwe. Pewnie odchodzi prze tą sytuacje w ogrodzie. Nie powinien być taki wścibski.
-Sakura ja…. Ja nie rozumiem dlaczego chcesz odejść… Czy ja coś zrobiłem nie tak. Czy ….
-Itachi to nie tak. Tsunade umiera. Napisała do mnie list, że chce mnie zobaczyć jeszcze przed śmiercią. Ja muszę wyruszać jak najszybciej. Przepraszam że muszę z ciebie zrezygnować. Ja nie mogę… Odwróciła się i pobiegła w zupełnie inną stronę niż stał Itachi, a mianowicie do swojego pokoju. Pozostawiła go w głębokim szoku. Przez chwilę słyszała jak ją woła. Jednak ona nie zamierzała się zatrzymywać. Dotarła do swojego celu i jak najszybciej wybrała kilka rzeczy z szafy spakowała i już była gotowa do drogi. Prawie gotowa. Wyszła ze swojego pokoju zamykając go na klucz. Swoje kroki skierowała do kuchni, gdzie spakowała sobie mały prowiant. Poszła do stajni po konia. Kiedy wyprowadzała go ze stajni usłyszała głos:
-Jadę z tobą Sakura nie mogę cię zostawić samej. Była zaszokowana jego słowami.
-Zero ale skąd o tym wiesz że ja wyjeżdżam?
-Słyszałem jak rozmawiałaś z Itachim pozwól że będę ci towarzyszył.
-Dobrze, tak naprawdę nie chce wyruszać sama…




Nadal nie docierały do niego słowa Paina mówiącego coś o jakimś planie na polepszenie bytu mieszkańców Romy. Myślami był bardzo daleko razem z pewną różowowłosą dziewczyną. 

Wyruszyła już parę godzin temu zbliżał się już wieczór a co najgorsze wyruszył z nią Zero. Nie dała sobie nic powiedzieć wpadła w taką agonię po tym jak dowiedziała się o chorobie Tsunade, że nawet nie dała sobie nic przekazać. Wyruszyła szybko. Nawet nie omówiła z nim szczegółów swojej podróży. Za chwilę ma do niego przyjść pierwsza kandydatka na żonę niejaka Yuuki. Czekał na nią w Sali tronowej, a przy okazji Pain mówił jakie ma plany dotyczące państwa. Wpatrywał się w drzwi które powoli się uchylały. Przez nie wkroczyła dziewczyna. Miała brązowe długie włosy dokładnie ułożone i upięte u góry. Suknie miała błękitną bardzo przyozdobioną w różnego rodzaju falbany, wstążki, koronki i diamenciki. Sakura by się tak nie ubrała, nie zrobiła by z siebie chodzącej- świecącej karuzeli. Wyglądała jak by zaliczyła bardzo bliskie spotkanie z tęczą. Spojrzała na niego swoimi tęczówkami w kolorze zgniłej zieleni. Sakura ma piękniejszy kolor oczu- znów nieświadomie przyrównał ją różowowłosej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz